Dokument platformy streamingowej Viaplay pod tytułem "Haaland: wybór" nagrany został, kiedy Halland był jeszcze zawodnikiem Borussii, a Lewandowski Bayernu. Występują w nim, obok piłkarza, jego ojciec Alf Inge Haaland oraz norwescy komentatorzy piłkarscy.

Reklama

Haaland senior powiedział, że "wbrew temu, co Bayern mówił oficjalnie, to był bardzo zainteresowany jego synem – kontaktowali się z nami wiele razy".

Wyjaśnił, że jego zdaniem zaprzeczali, ponieważ chcieli zająć odpowiednią pozycję w negocjacjach. "Gdyby nie udało im się pozyskać Erlinga, oświadczyliby, że sprawa jest nieaktualna, ponieważ i tak mają najlepszego napastnika świata w swoim składzie".

Haaland junior stwierdził, że podczas kiedy on wiedział, że Bayern jest nim poważnie zainteresowany, to Lewandowski mógł się opierać tylko na plotkach i spekulacjach medialnych: "To był brak szacunku i było mi go naprawdę żal".

"Robert jest legendą tego klubu i co prawda nie wiem, ile zdobył bramek i trofeów, ale trzymanie go w niepewności było bardzo nie w porządku. Jednak dobrze się stało, bo sytuacja ta mu pomogła i umożliwiła mu dokonanie wielkiego kroku w karierze (przeszedł do Barcelony - PAP)" - dodał.

Ekspert piłkarski Eivind Bisgaard Sundet, występujący w dokumencie, skomentował, że "Erling wiedział, co się dzieje, lecz ma wielki szacunek do Lewandowskiego, którego +studiował+ przez kilka lat na nagraniach wideo i dlatego uważa, że niemiecki klub wykazał się brakiem respektu dla swojej legendy".

Alf Inge Haaland wyjawił też, że "opracowali listę klubów, w których miałby grać jego syn, ze specjalnym systemem punktów w dziewięciu kategoriach, i w końcu na krótkiej liście znalazły się trzy - Manchester City był pierwszy z zaledwie jednym punktem przewagi nad Bayernem, a na trzecim miejscu Real Madryt".

"Transfer Haalanda do Manchesteru City został ogłoszony w czerwcu, a Lewandowskiego do Barcelony w lipcu, a Bayern nie ma ani jednego, ani drugiego" - skomentował Bisgaard Sundet.

Zbigniew Kuczyński