Przez wiele tygodni wydawało się, że Lewandowski nie zagra w derbach - jest bowiem zdyskwalifikowany łącznie na trzy mecze Primera Division. W piątek sąd w Madrycie zawiesił jednak wykonanie tej kary, umożliwiając w ten sposób występ 34-letniemu napastnikowi w sobotnim spotkaniu.
Barcelona od początku miała dużą przewagę, a potwierdziła to już w siódmej minucie, gdy po stałym fragmencie gry bramkę zdobył Marcos Alonso.
Strzelec gola był bardzo aktywny w sobotnim spotkaniu, podobnie jak Brazylijczyk Rafinha. Swoje okazje miał także Lewandowski - np. w 55. minucie po jego mocnym strzale głową piłka nieznacznie minęła słupek.
Kiedy wydawało się, że drugi gol dla gospodarzy jest kwestią czasu, Espanyol... wyrównał.
W 73. minucie sędzia podyktował rzut karny po faulu Alonso na Joselu (piłkarz Barcelony tak nadepnął na rywala, że temu spadł but). Do piłki podszedł sam poszkodowany i pewnym strzałem w środek bramki doprowadził do wyrównania.
W końcówce spotkania zrobił się nerwowo. W 78. minucie drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartę zobaczył Jordi Alba, ale goście bardzo krótko cieszyli się z gry w przewadze. Już kilkadziesiąt sekund później siły się wyrównały. Drugą żółtą kartkę zobaczył Brazylijczyk Vinicius Souza.
Początkowo znany sędzia międzynarodowy Antonio Mateu Lahoz pokazał też czerwoną kartkę Leandro Cabrerze, za faul na Lewandowskim (Urugwajczyk przystawił stopę do głowy leżącego na murawie Polaka), ale ostatecznie po analizie VAR wycofał się z tej decyzji.
W końcówce spotkania Barcelona miała jeszcze kilka okazji. W 88. minucie Lewandowski był w sytuacji sam na sam z bramkarzem rywali, ale nie zdołał go pokonać.
Kapitan reprezentacji Polski z dorobkiem 13 bramek wciąż jednak prowadzi zdecydowanie w klasyfikacji strzelców hiszpańskiej ekstraklasy.
Jego zespół utrzymał prowadzenie w tabeli, ma 38 punktów, ale taki sam dorobek zgromadził Real Madryt.
"Królewscy" dzień wcześniej pokonali na wyjeździe Real Valladolid 2:0, po dwóch golach słynnego Francuza Karima Benzemy.