Dopuszczenie kobiet do składów sędziowskich tegorocznego mundialu już było posunięciem bez precedensu FIFA, a teraz najbardziej doświadczona arbiter poprowadzi mecz jako główna.
Frappart będzie sędziować spotkanie Niemiec z Kostaryką. Na liniach będą jej również pomagać kobiety - Brazylijka Neuza Back i Karen Diaz Medina z Meksyku. Rolę czwartego arbitra pełnić będzie Amerykanka Kathryn Nesbitt.
38-letnia Francuzka ma już w dorobku prowadzenie meczów męskich zespołów, zarówno w rodzimej lidze, jak i Lidze Mistrzów czy eliminacjach mistrzostw świata. W 2019 roku sędziowała też finał kobiecego mundialu.
Presja nie jest mi obca, ale nie sądzę, żeby pojawiły się nerwy. Gdy zacznie się mecz, skupię się na swojej pracy, a nie będę myśleć, co o tym myślą komentatorzy czy dziennikarze - podkreśliła w rozmowie z BBC jeszcze przed MŚ Frappart.
Jej odpowiedzialność będzie duża nie tylko z racji historycznego wydarzenia, ale też wagi meczu, który będzie decydował o dalszych losach obu reprezentacji w turnieju.
Niemcy, którzy przyjechali do Kataru z myślą, by zapomnieć o nieudanym występie cztery lata temu w Rosji, gdzie jako obrońcy tytułu odpadli już w fazie grupowej, ale na razie spisują się... jeszcze gorzej. Wtedy po dwóch występach mieli trzy punkty, a teraz tylko jeden, za remis z Hiszpanią (1:1), bo na inaugurację przegrali z Japonią 1:2.
Z Kostaryką Niemcy rywalizowały już w 2006 roku - w tej samej grupie były też Polska i Ekwador - i w meczu otwarcia turnieju gospodarze wygrali 4:2. W czwartek zwycięstwo w takich rozmiarach mogłoby premiować drużynę trenera Hansiego Flicka, o ile Japonia pokona prowadzącej w grupie Hiszpanii.
Mistrzowie świata z 2010 roku z dorobkiem czterech punktów prowadzą w tabeli i mając bilans bramek 8-1 mogą się być raczej spokojni o swój los, a jedynym wariantem, kiedy musieliby pakować walizki, jest ich porażka z Japonią i równoczesne zwycięstwo Kostaryki nad Niemcami. Byłby to najbardziej sensacyjny scenariusz, bo oznaczałby, że obie europejskie potęgi zakończyłyby udział w mundialu.
Pojedynek Niemiec z Kostaryką będzie historyczny nie tylko ze względu na osobę sędzi Frapparrt, ale także ze względu na Manuela Neuer, który wystąpi w 19. meczu mundialu, co wcześniej nie udało się żadnemu bramkarzowi. Po 18 spotkań w MŚ rozegrali jego rodak Sepp Maier i Brazylijczyk Claudio Taffarel.
W czwartek musimy się skupić wyłącznie na tym, co będzie się działo na boisku w Al-Chaur. Mamy zadanie do wykonania, obowiązek do spełnienia. Niestety, nie wszystko zależy od nas, ale na to już wpływu nie mamy - przyznał 36-letni Neuer.
Niemcy muszą się oglądać na innych, a nie musi tego robić Kostaryka, której drugie zwycięstwo - po wygranej z Japonią 1:0 - zapewni awans, a w przypadku porażki ekipy z Azji premiować ją będzie już remis.
Nie przyjechaliśmy do Kataru, aby siedzieć i robić sobie zdjęcia - podkreślił kolumbijski szkoleniowiec zespołu z Ameryki Środkowej Luis Fernando Suarez.
W równie trudnej sytuacji jak Niemcy jest Belgia, która w ostatnim spotkaniu pierwszej rundy zagra z Chorwacją. Przed rozpoczęciem turnieju miał to być mecz o pierwsze miejsce w grupie F, ale okazało się, że słabo dysponowane "Czerwone Diabły" muszą walczyć o przetrwanie.
Kevin De Bruyne i koledzy na inaugurację w słabym stylu, ale jeszcze poradzili sobie z Kanadą (1:0), natomiast później ulegli Maroku 0:2. Po stracie pierwszego gola nasza gra całkiem się rozsypała. Musimy grać zdecydowanie bardziej zespołowo - wskazał hiszpański trener Belgów Roberto Martinez.
Trzeci zespół MŚ sprzed czterech lat musi pokonać wicemistrza globu, by zapewnić sobie udział w 1/8 finału. Cztery lata temu w Rosji, choć zarówno Belgia, jak i Chorwacja, były w czołowej czwórce, to ich drogi się nie przecięły.
Chorwaci w Katarze zaczęli od remisu z Marokiem, a później pokonali Kanadyjczyków 4:1. Remis z Belgią zapewni im awans do fazy pucharowej, ale...
Grając na remis samemu można się wpędzić w kłopoty. Zresztą to nie leży w naszym charakterze - zawsze gramy o trzy punkty i nie inaczej będzie z Belgią - zapewnił chorwacki skrzydłowy Nikola Vlasic.
W podobnej sytuacji jest Maroko, które również ma cztery punkty, jeszcze nie przegrało, a co więcej - mimo kłopotów zdrowotnych bramkarza Yassine'a Bounou, który nie mógł zagrać z Belgią - pozostaje jedną z trzech drużyn, obok Polski i Brazylii, które pozwoliły sobie jeszcze na stratę gola.
Bardzo trudno nas pokonać, trudno nam strzelić bramkę. Przekonały się już o tym dwa spośród najlepszych reprezentacji globu. Musimy utrzymać tę dyspozycję - zaznaczył Walid Regragui, który w sierpniu na stanowisku selekcjonera Maroka zastąpił Bośniaka Vahida Halilhodzica.
"Lwy Atlasu" spotkają się w czwartek z najsłabszą w grupie F Kanadą, którą w jedynej ich potyczce pokonało w 2016 roku 4:0. Dwa gole zdobył wtedy Hakim Ziyech, który jesienią wrócił do kadry Maroka po 15-miesięcznej, bo poprzedni szkoleniowiec nie widział go w ekipie.
Dużo ludzi mówi, że to trudny we współpracy zawodnik, zwariowany gość, że nie pomoże reprezentacji, ale ja wiedziałem, że jeśli okaże się mu zaufanie, podejdzie się do niego z otwartością i miłością, to będzie umierał za ten zespół - powiedział o skrzydłowym Chelsea Londyn Regragui.
Mecze tej grupy rozpoczną się o godz. 16, a spotkania grupy E zaplanowano na godz. 20 czasu polskiego. Cztery drużyny, które awansują w czwartek do 1/8 finału, utworzą dwie pary tej fazy.