O co chodzi z tym konkursem - zastanawiają się kibice siatkówki? Słynni szkoleniowcy mieli pchać się drzwiami i oknami do Polski. A tu nie widać żadnej gwiazdy! Owszem, McCutcheon, który w sierpniu zdobył z reprezentacją USA złoto igrzysk olimpijskich, pytał o możliwość pracy z biało-czerwonymi, ale oficjalnego zgoszenia nie wysłał. Mimo to Komisja ds. Wyboru Trenera dołączyła go do jedenastu innych kandydatów. Może po to, by jednak lista chętnych nie wyglądała zbyt blado, a może dlatego, że nasi działacze chcą namówić Nowozelandczyka, by jednak wybrał Polskę (McCutcheon rozważa też przedłużenie kontraktu w USA).

Reklama

Wczoraj odbyło się posiedzenie komisji PZPS. Tajne. Ustalono, że na zewnątrz nie wypłynie żadna informacja ze spotkania sześciu członków komisji, poza oficjalnym komunikatem. Z komunikatu można wprawdzie dowiedzieć się, że oferta Włocha Giuseppe Cuccariniego dotyczy reprezentacji Polski w piłce siatkowej nie mężczyzn, a kobiet (choć na to stanowisko PZPS żadnego konkursu nie ogłaszał)! Ale już o tym, że Nowozelandczyk Hugh McCutcheon wysłał jedynie mailem CV i kilka pytań, w oficjalnej wersji nic nie ma.

>>>Sprawdź, kto może zostać trenerem siatkarzy

Z komunikatu wynika, że kryteria spełnia także... życiorys McCutcheon'a. Jest to nawet sensowne, bo przecież prowadził on mistrzów olimpijskich. Lepszej rekomendacji nie trzeba. Tylko po co było z takim zadęciem ogłaszać konkurs? Nie można było po prostu poprosić o zgłoszenia, a potem wybranych szkoleniowców, właśnie na podstawie CV, poprosić o konkretne plany i ewentualne spotkanie? - pyta DZIENNIK

"Na pewno wybierzemy tego kandydata, który gwarantuje najwyższy poziom dla polskiej siatkówki. Nie tylko na papierze, bo napisać można wszystko" - mówił niedawno przewodniczący komisji Artur Popko.

Jeśli chodzi o pisanie, to najlepiej poszło ono Rosjaninowi Wiktorowi Sidelnikowowi, Argentyńczykowi Danielowi Castellaniemu i Polakom: Dariuszowi Marszałkowi i Grzegorzowi Wagnerowi. Argentyńczyk jako jedyny z obcokrajowców przysłał pracę nie tylko po hiszpańsku, ale także po polsku (pozostałe prace zostały przetłumaczone przez wynajętych tłumaczy przysięgłych) i była ona najbardziej szczegółowa. A także najobszerniejsza – 40 stron okazało się rekordem, bo większość kandydatów wysyłała najwyżej 10 stron.

>>McCutcheon nie zostanie następcą Lozano

Reklama

Nie wszyscy z kandydatów chcą tak naprawdę prowadzić polską reprezentację. W ostatniej chwili do konkursu zgłosili się włoscy bracia Bagnoli. Daniele (11 lat starszy od Bruno, prowadzącego Antonvenetę Padwa) prawdopodobnie chce jednak tylko podbić cenę w swoich negocjacjach z Dynamem Moskwa, z którym mógłby odnowić kontrakt na bajecznych warunkach. Gdyby nie to, 55-letni Włoch byłby faworytem konkursu. Trofeów ma tyle, ile wszyscy pozostali kandydaci razem wzięci.

Czyżby Bagnoli i McCutcheon blefowali? A może jest jeszcze ktoś, kogo działacze PZPS wyciągną z rękawa (Julio Velasco)? Pytań jest sporo. Na razie wiemy tylko, że komisja oceni prace kandydatów i przekaże je do Wydziału Szkolenia, który wyda stosowne opinie. Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia ma zostać wybranych trzech kandydatów, którzy zostaną rekomendowani do Zarządu PZPS. 17 stycznia zarząd ogłosi nowego trenera.