W pierwszym spotkaniu, w Kędzierzynie-Koźlu, zespół z Jury Krakowsko-Częstochowskiej sensacyjnie ograł najlepszą drużynę fazy zasadniczej rozgrywek 3:1. Decydujące spotkanie odbędzie się w sobotę, ponownie w hali Azoty.

Reklama

Inauguracyjny set wtorkowego pojedynku rozpoczął się od udanego ataku ze środka Patryka Niemca. Jednak po chwili ZAKSA prowadziła 2:1. Potem cztery razy zanotowano wynik remisowy (2:2, 3:3, 6:6, 7:7), ale stosunkowo szybko zarysowała się przewaga kędzierzynian. Po zablokowaniu ataku Facundo Conte było 7:11. Aluron zdołał tylko trzy razy zmniejszyć stratę do dwóch punktów (14:16, 17:19, 18:20). Przy wyniku 19:24 zawiercianie zdobyli punkt blokiem, ale w następnej akcji dobrym atakiem popisał się Łukasz Kaczmarek.

Zespół z woj. opolskiego dobrze rozpoczął drugą odsłonę. Co prawda przegrał pierwszą akcję, ale potem było 1:4. Przewaga gości nie przekraczała czterech punktów (11:15, 19:23, 20:24) ale pewnie wygrali seta.

Na początku ostatniej odsłony Aluron po raz trzeci w tym meczu prowadził 2:1 po asie serwisowym Miguela Tavaresa Rodrigueza (potem jeszcze 7:6). Zacięta walka trwała do wyniku 7:7, ale po dwóch blokach kędzierzynian było 7:10. W następnej akcji sędzia odgwizdał podwójne odbicie w zespole gospodarzy, a potem źle zaatakował Uros Kovacevic (kolejny blok). Strata Aluronu wynosiła już pięć punktów i było mało realne, aby to odrobić. Mecz zakończył się po ataku z prawego skrzydła Kaczmarka.

Reklama

Zdaniem środkowego zespołu z Zawiercia Miłosza Zniszczoła decydująca dla losów spotkania był połowa drugiego seta.

To nam się już zdarzało, że po przegranym pierwszym secie wracaliśmy do gry i wygrywaliśmy mecz. Jednak tym razem trochę się załamaliśmy przebiegiem tej drugiej odsłony. Jednak nie zwieszamy głów. Wiedzieliśmy, z jakim zespołem gramy, że nie będzie to łatwa rywalizacja. Teraz jedziemy do Kędzierzyna-Koźla, aby spróbować tam wywalczyć awans. Mam nadzieję, że nie będziemy popełniać już takich błędów, jakie nam się dziś przydarzyły - ocenił Zniszczoł.

Rozgrywający Zaksy Marcin Janusz zwrócił po meczu uwagę, że on i koledzy z drużyny potrafią pokazywać świetną siatkówkę gdy „jesteśmy już na krawędzi, musimy wygrać”. To na pewno na cieszy, ale pamiętamy iż jeszcze nic nie wywalczyliśmy. Wszystko rozstrzygnie się w naszej hali - dodał, zaznaczając, że o wtorkowym zwycięstwie zadecydował przede wszystkim dobry blok i obrona akcji rywala.

Hala w Zawierciu zapełniła się we wtorek do ostatniego miejsca. Trzeba jednak pamiętać, że trybuny nie są w niej zbyt okazałe -mieszczą 1500 widzów.