Serbowie swoje wcześniejsze mecze rozgrywali w katowickim Spodku. Wygrali z kompletem zwycięstw grupę A, wyprzedzając Ukrainę, Tunezję i Portoryko.
Argentyńczycy rywalizowali w słoweńskiej Lublanie, gdzie zajęli trzecie miejsce w grupie F za Holandią i Iranem. Drużynę z Ameryki południowej poprowadził Marcelo Mendez, który w sierpniu został szkoleniowcem wicemistrza Polski Jastrzębskiego Węgla. Jego zawodnicy podczas rozgrzewki zaprezentowali niebagatelne umiejętności futbolowe, potem już musieli się skupić na odbijaniu piłki rękami.
W pierwszym secie długo musieli odrabiać straty, nie pozwalali przy tym rywalom na odskoczenie. Wyszli na prowadzenie 20:19 po ataku Facundo Conte i – dobrze blokując - wygrali emocjonującą końcówkę.
Podobnie wyglądała druga partia. Serbowie znów nie zdołali utrzymać korzystnego wyniku (10:6, 14:11). Po zablokowaniu Srecko Lisinaca na prowadzenie wyszli rywale (20:19), a zakończył rywalizację dwoma asami Conte.
Goście z Ameryki Południowej w trzeciej części od początku zaprezentowali lepszą dyspozycje od przeciwnika. Po autowym ataku Urosa Kovacevica ich przewaga wzrosła do trzech punktów (14:11) i już do końca odpierali skutecznie ataki Serbów. Wybuch radości Argentyńczyków nastąpił po ostatnim ataku Agustina Losera. Potem rozradowani pozowali na boisku do zdjęć. Serbowie, czwarty zespół poprzednich MŚ, odpadli z zawodów.
Trener Argentyńczyków Mendez zadeklarował, że następnego dnia po zakończeniu przez jego zespół udziału w MŚ pojawi się w jastrzębskim klubie. Jego nowi podopieczni na pierwszy trening z nim muszą jeszcze poczekać.
Autor: Piotr Girczys