W pierwszym meczu w Modenie bełchatowianie przegrali 1:3. Mimo porażki zostawili po sobie dobre wrażenie, które dawało kibicom PGE Skry nadzieje na odrobienie strat i znalezienie się w finale. Aby tak się stało gospodarze środowego spotkania musieli zwyciężyć 3:0 lub 3:1 i dodatkowo w tzw. złotym secie.

Reklama

W rewanżu drużynie z Bełchatowa nie mógł jednak pomóc chory Mateusz Bieniek. Mimo braku reprezentacyjnego środkowego gospodarze zaczęli mecz koncertowo i z wysokiego poziomu gry nie schodzili przez całego pierwszego seta. Kluczowa okazała się akcja, w której gospodarze skutecznie bronili się przed kolejnymi atakami rywali, a po zatrzymaniu blokiem Turka Adisa Lagumdziji przez Dawida Gunię wygrywali 23:20. Później w polu serwisowym pomylił się Francuz Nicolas Marechal, a piłkę setową skończył Serb Aleksandar Atanasijevic.

Siatkarze PGE Skry dobrze zaczęli też drugą partię, lecz z czasem swoją jakość zaczął prezentować zespół z Modeny, który po raz pierwszy objął prowadzenie po dwóch skończonych atakach przez Lagumdziję (16:15). W tej części meczu nie do zatrzymania był Francuz Earvin N'Gapeth, po którego atakach Valsa Group wygrywała 22:19 i 24:20. Do wyrównania w setach doprowadził zaś Lagumdzija.

Reklama

Po powrocie na boisko początkowo nadal lepsi byli goście, którzy po asie serwisowym Brazylijczyka Bruno Rezende prowadzili 6:3. Role odwróciły się jednak za sprawą serii świetnych zagrywek Holendra Dicka Kooya. Bełchatowianie objęli prowadzenie 14:11 i do końca nie oddali wypracowanej przewagi.

Kluczowy dla losów awansu do finału czwarty set w pełni należał do ekipy gości. Wszystko rozstrzygnęło się za sprawą zagrywki Lagumdziji. Dzięki niej Valsa Group zdobyła pięć punktów z rzędu i miała bezpieczną przewagę (15:8). Podopiecznym Andrei Gardiniego nie udało się już odrobić strat, co oznaczało awans klubu z Modeny. W rozgrywanym w rezerwowych składach tie-breaku również górą byli przyjezdni.

Drugim finalistą Pucharu CEV został Knack Roeselare. Belgowie rywalizowali z Bluenergy Daiko Volley Piacenza i awansowali po wygraniu tzw. złotego seta.

Reklama

Przed meczem pożegnano uroczyście Konrada Piechockiego, który decyzją Rady Nadzorczej w czwartek po 15 latach przestanie pełnić funkcję prezesa PGE Skry, a z klubu z Bełchatowa odejdzie po 24 latach pracy.

"Ludzie są słowem-kluczem tych 24 lat, które minęły. Historii, którą stworzyłem z ludźmi, historii, której nikt nam nie zabierze, historii, której nikt nie przeinaczy. Pięknej historii, w której przez 24 lata PGE Skra Bełchatów zdobyła 32 medale, w tym dziewięć mistrzostw Polski. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie ludzie, którym w tej chwili chciałem podziękować" – powiedział Piechocki dziękując wszystkim, z którymi współpracował.

Jak podkreślił, wierzy, że PGE Skra "była, jest i będzie" i że przed klubem jeszcze wiele wspaniałych chwil i medali mistrzostw Polski.

W poprzednich rundach bełchatowianie wyeliminowali holenderskie Dynamo Apeldoorn, dwa francuskie zespoły - Chaumont VB i Narbonne Volley, turecki Galatasaray Stambuł oraz czeskie VK CEZ Karlovarsko.

Klub z Bełchatowa do tej pory pięciokrotnie grał w Pucharze CEV. Najdalej doszedł do półfinału. W tej fazie rozgrywek w minionym sezonie PGE Skra została wyeliminowana przez francuski Tours VB.

PGE Skra Bełchatów - Valsa Group Modena 2:3 (25:22, 21:25, 25:21, 16:25, 14:16)
PGE Skra Bełchatów: Aleksandar Atanasijevic, Dawid Gunia, Karol Kłos, Dick Kooy, Grzegorz Łomacz, Filippo Lanza - Jędrzej Gruszczyński (libero) – Wiktor Musiał, Mihajlo Mitic, Lukas Vasina, Jakub Rybicki, Bartłomiej Janus, Robert Milczarek
Valsa Group Modena: Dragan Stankovic, Tommaso Rinaldi, Adis Lagumdzija, Bruno Rezende, Earvin N'Gapeth, Giovanni Sanguinetti - Salvatore Rossini (libero) - Nicolas Marechal, Lorenzo Sala, Tomas Rousseaux, Nicola Salsi, Elia Bossi

autor: Bartłomiej Pawlak