Amerykanin w podstawowej szóstce rzeszowian zastąpił Brazylijczyk Mauricio Borges.
W inauguracyjnym secie zacięta walka trwała do wyniku 20:20. Następnie efektownym atakiem z lewego skrzydła popisał się Maciej Muzaj. W kolejnej akcji Resovia zdobyła punkt blokiem, a po tym, jak dobrze uderzył piłkę Słoweniec Klemen Cebulj, zrobiło się 23:20. Tej przewagi lider ekstraklasy nie roztrwonił.
Jastrzębski Węgiel stosunkowo łatwo doprowadził do remisu, wygrywając drugą partię 25:18. Jednak Resovia wróciła do dobrej dyspozycji w trzeciej odsłonie i chociaż nie wykorzystała dwóch piłek setowych, to pewnie zwyciężyła 25:20.
Mecz rozstrzygnął się jednak dopiero po pięciu setach. W tie-breaku drużyny zmieniały strony przy wyniku 8:5 dla gospodarzy. Po chwili było 12:8 i wydało się, iż ze zwycięstwa będzie się cieszyć Resovia.
Jednak rywale, w dużej mierzy dzięki zagrywkom Jurija Gladyra, zdobyli pięć punktów z rzędu i wyszli na prowadzenie 13:12. Gdy było 14:14, asem serwisowym popisał się z kolei Czech Jan Hadrava. Jego drużyna nie wykorzystała pierwszej piłki meczowej, ale zakończyła spotkanie przy drugiej okazji.
To nie jest ważne, kto zagrywał pod koniec piątego seta. Po prostu bardzo dobrze zaprezentował się w końcówce spotkania cały nasz zespół. Wygraliśmy pierwszy tie-break w tym sezonie, nie licząc tego z Superpucharu. Przed jego rozpoczęciem w Rzeszowie mówiliśmy między sobą, że musimy przerwać złą passę w elemencie, wygrać za wszelką cenę w końcu piątą partię i się udało. Dlatego dwa punkty, które zdobywaliśmy w tym spotkaniu, są bardzo cenne - podsumował Gladyr.
Dzięki zwycięstwu jastrzębianie awansowali na drugie miejsce w tabeli. Liderem pozostali rzeszowianie.
Środowy mecz obserwowało 4 200 osób, czyli niemal komplet.
Następne spotkanie Resovia rozegra w niedzielę, kiedy podejmie Trefl Gdańsk. Z kolei jastrzębian czeka pojedynek wyjazdowy z Cerrad Eneą Czarnymi Radom.
autor: Rafał Czerkawski