Pisma z apelem o wyjazd do Soczi zostały wysłane do Kancelarii Prezydenta i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Argumentacja jest prosta: jeśli żaden z przedstawicieli naszych najwyższych władz nie pojawi się na ceremonii otwarcia igrzysk, Rosja może to odczytać jako gest przyłączenia się do bojkotu zawodów. A ten zapowiedzieli już m.in.: prezydent Francji Francois Hollande oraz prezydent Niemiec Joachim Gauck. W Soczi nie pojawi się również Barack Obama. CZYTAJ WIĘCEJ >>>

Reklama

O tym, że nie zamierza jechać do Soczi, Bronisław Komorowski mówił w niedawnej rozmowie z "Rzeczpospolitą". Bronił się jednak przed użyciem słowa bojkot. - Na szczęście ja nie muszę wykonywać żadnych politycznych gestów. Spotykam się ze sportowcami, olimpijczykami przed mistrzostwami i igrzyskami, ale także po, dziękując im za wyniki, za godne reprezentowanie Polski - mówił. Zapewniał, że na pewno właściwa rangą osoba będzie reprezentować Polskę w Soczi.

Tymczasem mleczarze zaapelowali o zmianę decyzji. Boją się, że nieobecność prezydenta i premiera uderzy m.in. w ich branżę i grozić może częściowym lub nawet całkowitym zerwaniem kontaktów handlowych.

- Taka sytuacja może mieć negatywne w skutkach konsekwencje nie tylko dla stosunków dyplomatycznych między Rzeczpospolitą Polską a Federacją Rosyjską, ale przede wszystkim dla polskiej gospodarki. Polska musi zachowywać dobre relacje zwłaszcza ze względu na liczne kontakty handlowe z Rosją - pisze w liście Rada Ekspertów Mleczarstwa przy Krajowym Związku Spółdzielni Mleczarskich.

Eksport artykułów mlecznych do Rosji stanowi istotną gałąź tej branży. KZSM ocenia, że już 15 procent serów obecnych na rosyjskim rynku pochodzi z Polski.