Wyniki Stocha w tej prestiżowej imprezie są przykrą niespodzianką, bo bardzo dobrze spisał się w poprzedzających ją zawodach w Engelbergu. W Szwajcarii jeden konkurs wygrał, a w drugim był dziewiąty. TCS zaczął jednak od 19. miejsc w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen. W sobotę w Innsbrucku był natomiast 15.
"To na pewno nie jest łatwa sytuacja dla Kamila. On jest mistrzem nad mistrzami, a w tym momencie mu nie idzie. Nie tylko media i kibice wywierają na niego presję, ale przede wszystkim on sam to robi. On chce skakać daleko, wrócić do najlepszej dyspozycji, ale wkradające się błędy na to nie pozwalają" - ocenił Małysz, który obecnie jest dyrektorem ds. skoków i kombinacji norweskiej w PZN.
Zdaniem byłego mistrza problemy Stocha są jednak przejściowe i powrót do dawnej dyspozycji może nastąpić szybko.
"Kamil był w wysokiej formie przez wiele lat. Nie jest proste cały czas ją utrzymywać. Zawsze przychodzi moment jej spadku. W jego przypadku i tak należy się cieszyć, że Kamil wciąż mimo wszystko należy do czołówki, a byli zawodnicy, którzy wypadali z najlepszej trzydziestki i już do niej nie wracali. Jemu trzeba przede wszystkim spokoju, kilku dobrych skoków i to zaskoczy" - uważa.
Choć na sukces Stocha w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata się nie zanosi, to obecny sezon nie musi być dla niego stracony. Zakończą go mistrzostwa świata w lotach w Planicy, a w imprezie tej rangi jeszcze nie udało mu się stanąć na najwyższym stopniu podium.
"To jest jego cel od dawien dawna. Zawodnik podczas sezonu nie myśli jednak tylko o jednej imprezie. Każdy cały czas chce skakać najlepiej jak potrafi. Forma nie zawsze na to pozwala, ale trzeba walczyć" - powiedział Małysz.
TCS zakończy się w poniedziałek w Bischofshofen, a wygrać go dużą szansę ma prowadzący Dawid Kubacki. Ubiegłoroczny mistrz świata z Seefeld przed ostatnim konkursem ma 9,1 pkt przewagi nad Norwegiem Mariusem Lindvikiem.
Z Innsbrucku - Wojciech Kruk-Pielesiak (PAP)
wkp/ co/