Przed finałowymi zawodami w Courchevel/Meribel Shiffrin miała 56 punktów przewagi nad broniącą trofeum Słowaczką Petrą Vlhovą. Obie specjalizują się w konkurencjach technicznych, chociaż Amerykanka wcześniej odnosiła zwycięstwa także w szybkościowych. 27-letnia Shiffrin wygrała środowy zjazd, a w czwartek uzyskała drugi czas supergiganta. Jej przewaga nad Vlhovą wzrosła do 236 pkt, a to oznacza, że Słowaczka straciła szanse na jej dogonienie.

Reklama

Wczoraj zaniemówiłam, bo nie spodziewałam się sukcesu w zjeździe. Okazało się jednak, że ta trasa bardzo mi odpowiada. Miałam dwa cudowne dni. Czuję, że to moja najbardziej nieprawdopodobna Kryształowa Kula, bo wydawało się, że już nie będę w stanie jej zdobyć. Odpuściłam kilka zawodów, przez 10 dni musiałam się izolować z powodu COVID-19... Jestem dumna z siebie i mojego zespołu - mówiła na mecie Shiffrin.

Dodała, że ostatnio przeżywała huśtawkę nastrojów. Trudne były dla niej zwłaszcza pekińskie igrzyska, z których wróciła bez medalu, a większości konkurencji nie ukończyła.

Cały ten sezon to wzloty i upadki. A moje upadki były bardzo, bardzo bolesne, czasami przeżywałam najtrudniejsze chwile w mojej karierze. Nie wiem, czy można mówić o odbiciu po igrzyskach, bo nie jestem pewna, czy można odbić się od czegoś, co poszło tak źle. Krok po kroku nabierałam jednak do tego dystansu. Uznałam, że nieudana olimpiada nie może przekreślić 12 lat mojej kariery, w której tyle dokonałam - podkreśliła Amerykanka.

Reklama

Shiffrin jest najlepszą alpejką ostatniej dekady. W środę wygrała 74. pucharowe zawody i już tylko 12 brakuje jej do lidera klasyfikacji wszech czasów Szweda Ingemara Stenmarka.