Trzeba pokazać młodszym o co chodzi w skokach narciarskich. Jeszcze chwilę będę startować - zadeklarował 35-latek.

Podkreślił, że dobry wynik biało-czerwonych w kwalifikacjach (zajęli pierwsze cztery miejsca), to efekt wcześniejszej ciężkiej pracy: Przyjechałem teraz do Wisły, aby wykonać swoją robotę. Może jest trochę za ciepło, ale nie ma co narzekać. Teraz muszę się trochę schłodzić, przygotować do sobotnich zawodów.

Reklama

Jego kolega z drużyny, Dawid Kubacki (drugi w piątek), także uważa iż zaczyna procentować wykonana wcześniej praca: Czuję jednak, że na pewno nie jest to szczyt moich możliwości. Mam jeszcze nad czym pracować.

Przyznał, że dzięki zatrudnieniu nowego trenera biało-czerwonych - jest nim Thomas Thurnbichler - poprawiła się technika oddawanie skoków jego i kolegów z reprezentacji.

Dzięki temu, mimo cięższych dziś warunków mogliśmy lecieć - dodał.

Wyjaśnił, że nie chodziło mu tylko o wysoką temperaturę, która w piątek była też w Wiśle. Jego zdaniem wyznaczono zbyt niską belkę najazdową: Po wynikach wszystkich widać, że w trakcie kwalifikacji, startując z tej "dwunastki", nie było łatwo odlecieć.

Ze swojego skoku nie był do końca zadowolony Kamil Stoch (czwarty, skoczył 120,0): W 10-stopniowej skali mogę dać sobie za tę próbę siódemkę. Jednak tylko dlatego, że zaskoczyła mnie odległość, wynik po tym co zrobiłem na progu. Byłem spóźniony (z odbiciem - PAP) co najmniej o trzy metry. Poczułem to w dolnej części kręgosłupa.

Po zawodach Thurnbichler nie krył radości z wyników podopiecznych: Cieszę się, że na czele kwalifikacji jest czwórka naszych skoczków. To dobry bodziec dla całej drużyny. Niczym nie jestem zaskoczony, jestem szczęśliwy. Wiedziałem, że mamy wielu zawodników na wysokim poziomie, którzy mają spore możliwości.

autor: Rafał Czerkawski