Djokovic po raz trzeci z rzędu zwyciężył w zmaganiach rozgrywanych na terenie Melbourne Park. Wcześniej udało mu się to w latach: 2008, 2011-13, 2015-16. Dodatkowo 33-letni zawodnik jeszcze nigdy nie przegrał w tej imprezie finału.
Do prowadzących w klasyfikacji wszech czasów w męskich singlu pod względem liczby wielkoszlemowych sukcesów Szwajcara Rogera Federera i Hiszpana Rafaela Nadala brakuje mu dwóch.
Młodszy o osiem lat Miedwiediew po raz drugi wystąpił w decydującym spotkaniu rywalizacji tej rangi. Dwa lata temu w US Open, tak jak w niedzielę, musiał zadowolić się drugim miejscem. O ile jednak w Nowym Jorku zmusił Nadala do dużego wysiłku i przegrał po pięciosetowej walce, to teraz nie zagroził poważniej rywalowi.
Rosjanin po awansie do finału turnieju na antypodach podkreślał, że presja będzie spoczywała na Serbie, ale to jednak jemu bardziej we znaki dały się nerwy. W niedzielę grał bardzo nierówno. Faworyt szybko wyszedł na prowadzenie 3:0 w pierwszej partii i dopiero wtedy zawodnik z Moskwy włączył się do walki, doprowadzając do remisu. Później obaj dobrze pilnowali własnego podania aż do 12. gema. W końcówce niżej notowany z tenisistów znów się pogubił i w konsekwencji jego przeciwnik zaliczył przełamanie na wagę zwycięstwa w tej odsłonie.
Dwa pozostałe sety były już całkiem jednostronne. Frustracja i złość Miedwiediewa rosły, a odczuła to rakieta zniszczona przez niego w trakcie spotkania. W siódmym gemie trzeciej partii, przy stanie 2:4, Rosjanin poprosił publiczność o wsparcie. Otrzymał je, ale na niewiele się to zdało. Serwujący Djokovic, przegrywając 15:30, wybronił się i potem pewnie zmierzał po końcowy triumf.
W niespełna dwugodzinnym pojedynku Serb posłał 20 uderzeń wygrywających i zanotował 17 niewymuszonych błędów. Jego przeciwnik miał ich - odpowiednio - 24 i 30.
Zawodnicy ci zmierzyli się po raz ósmy - po raz piąty górą był lider światowego rankingu. W Melbourne grali przeciwko sobie także dwa lata temu w 1/8 finału i wówczas również lepszy był tenisista z Belgradu. Ich ostatni do niedzieli pojedynek, w fazie grupowej kończącego poprzedni sezon turnieju masters - ATP Finals - wygrał zaś Miedwiediew.
Djokovic w spotkaniu trzeciej rundy tegorocznego Australian Open nabawił się urazu mięśnia brzucha. W decydującej fazie turnieju nie widać już jednak było, aby kontuzja utrudniała mu grę.
Serb przerwał imponującą serię tenisisty z Moskwy. Ten wygrał wcześniej 20 meczów z rzędu. W ramach tej passy triumfował jesienią w prestiżowym turnieju ATP w Paryżu i ATP Finals, a tegoroczne starty zaczął od czterech wygranych spotkań w drużynowym ATP Cup, w którym Rosja sięgnęła po tytuł. Przed niedzielną porażką zwyciężył też w 12 ostatnich pojedynkach z rywalami z Top10 listy ATP.
W Australian Open przed tegoroczną edycją Rosjanin najdalej dotarł do 1/8 finału (2019-20). Na pocieszenie po niedzielnym niepowodzeniu pozostaje mu fakt, że w poniedziałek zadebiutuje na trzecim miejscu światowego rankingu.
Djokovic za triumf w Melbourne otrzyma czek na 2,75 mln dolarów australijskich, a Miedwiediew dostanie 1,5 mln.
Wynik finału męskiego singla:
Novak Djokovic (Serbia, 1) - Daniił Miedwiediew (Rosja, 4) 7:5, 6:2, 6:2