Hurkacz na początku roku oscylował wokół 30. lokaty na liście ATP. Udane występy - w tym m.in. triumf w trzech imprezach cyklu oraz półfinał wielkoszlemowego Wimbledonu - dały mu awans na dziewiątą pozycję oraz zagwarantowały występ w kończącej sezon imprezie masters. 24-letni wrocławianin w Turynie zanotował trzy porażki i odpadł po fazie grupowej, ale zapewnił, że odebrał cenną lekcję. Przy okazji tego startu poczuł też, jak duża uwaga skierowana jest na czołowych tenisistów, czego przejawem były nie tylko liczne wywiady, ale i inne akcje marketingowe.
Na pewno jest to dla mnie coś nowego. Jak jest się 30. na świecie, to zainteresowanie jest tak naprawdę znikome albo praktycznie żadne w porównaniu do tego, co się tutaj dzieje. To są kolejne takie elementy. Jak chce się wygrywać, to tego jest coraz więcej, więc trzeba się też samemu nauczyć dysponować swoim czasem i umieć dostosować się do tego - zaznaczył Hurkacz w rozmowie z trzyosobową grupą polskich dziennikarzy.
Niektórych uczestników męskiego mastersa pytano też o sprawę chińskiej tenisistki Shuai Peng. Była liderka światowego rankingu deblistek nie dała znaku życia od momentu, kiedy na początku listopada za pośrednictwem wpisu w sieci oskarżyła o gwałt byłego wicepremiera swojego kraju.
Słyszałem o tej historii, ale za wiele nie mogę o niej powiedzieć. Tylko tyle, co przeczytałem. Wspieramy Shuai jako zawodnicy i mamy nadzieję, że nic jej nie jest - zaznaczył Polak.
Chwalony za styl
Rywalizację na korcie w hali Pala Alpitour poprzedziła m.in. sesja zdjęciowa ośmiu czołowych singlistów tego roku na jednej z najważniejszych ulic Turynu. Wrocławianin był później komplementowany przez innych uczestników za styl, na jaki postawił.
Były wcześniej zakupy, żeby prezentować się jakoś w miarę. Chwalono mnie za gust? Chyba nie jest aż tak tragiczny - skwitował z uśmiechem.
Serb Novak Djoković przyznał, że do Turynu zabrał saksofon, na którym uczy się grać. Hurkacz był bardzo samokrytyczny w kontekście swoich predyspozycji do gry na instrumentach muzycznych. U mnie pod tym względem to po prostu katastrofa - zaznaczył ze śmiechem.
Podopieczny trenera Craiga Boyntona ożywia się zaś za każdym razem, gdy pojawia się temat jednej z jego największych pasji, którą są samochody.
Uwielbiam je. Fajnie, że miałem okazję w tym roku kilka razy przejechać się McLarenem. Możliwość jazdy takim autem to ogromna frajda - zapewnił.
Choroba pokrzyżowała plany
Ma za sobą bardzo udany sezon, choć słabiej poszło mu na kortach ziemnych. Wskazał jednak teraz, że w osiągnięciu lepszych wyników na "mączce" przeszkodziły mu kłopoty zdrowotne.
Byłem chory przez jakiś okres i to nie pomogło sezonowi ziemnemu. Myślę, że to było główną przyczyną tego, że to tak się pechowo ułożyło. Liczę na to, że w przyszłym roku będę uzyskiwał lepsze rezultaty na tej nawierzchni - zaznaczył.
Jak dodał, mijający rok pokazał mu, nad czym musi jeszcze popracować.
Nie analizowałem tego jeszcze tak dokładnie, ale z pewnością mój return może być lepszy. Tak samo forhend. Z pewnością te elementy - wyliczał.
Teraz pora na odpoczynek
Hurkacz na razie skupi się na tym, by trochę odpocząć po długim sezonie. Potem zaś rozpocznie treningi przed przyszłorocznymi startami.
W tym roku na pewno zdecydowanie postawię na przygotowanie ogólnorozwojowe. Przed wylotem do Australii będzie tak naprawdę może półtora tygodnia, żeby pograć w tenisa. Celem będzie jak najlepsze przygotowanie do Australian Open - podkreślił.
Dzięki jego tegorocznym sukcesom Polacy po raz drugi w historii wystąpią w drużynowym turnieju ATP Cup, który rozgrywany jest na początku sezonu.
Super, że się z chłopakami załapiemy. Jaki będzie nasz skład? Ja drużyny nie wybieram - zaznaczył z uśmiechem najwyżej notowany polski singlista w historii.