Kto jak kto, ale Fibak dobrze wie, jak to jest wyjechać ze Stuttgartu nowiutkim porsche. W 1979 roku sam miał okazję zjechania z pochylni na kort autem tej marki, by potem pojechać nim do Polski. W finale tamtego turnieju w czterech setach pokonał Argentyńczyka Gullermo Vilasa.
Toteż mocniej mi dzisiaj serce zabiło, gdy zobaczyłem, że Iga wchodzi na pochylnię. Po meczu, gdy są jeszcze emocje i adrenalina trzyma, wcale nie łatwo sobie poradzić ze zjazdem na kort. Ale Iga zrobiła to pięknie z gracją. Tak samo, jak zagrała w tym finale – uważa były tenisowy mistrz ze Stuttgartu.
Świątek od pierwszego do ostatniego gema miała mecz z Białorusinką pod absolutną kontrolą. Nie przegrała żadnego własnego gema serwisowego, czterokrotnie przełamując rywalkę.
Przed tym meczem byłem spokojny o wynik. Gra Sabalenki mnie nie przekonuje. To taki trochę szalony tenis. Oczywiście niekiedy trafiają jej się bardzo dobre uderzenia, ale jest to sporadyczne. Na tle rywalki Polak gra znacznie bardziej regularny tenis i doskonale rozgrywa mecze pod względem taktycznym. Toteż pytany przed meczem o to, jaki wynik obstawiam, twierdziłem, że skończy się zdecydowanym zwycięstwem Igi – stwierdził.
Polka o wiele trudniejsze mecze podczas stuttgarckiego turnieju miała w dwóch poprzednich rundach, gdy wygrywała z Ludmiłą Samsonową i Emmą Raducanu. Zdaniem Fibaka, to na kolejne boje z tymi zawodniczkami w kolejnych latach powinna się szykować tenisistka z Raszyna, bo one są przyszłością kobiecego tenisa.
Triumf w Stuttgarcie był czwartym z rzędu wygranym finale Igi Świątek, która wyśrubowała rekord kolejnych meczów bez porażki do 23. Z tym, że trzy poprzednie turnieje rozgrywane były na kortach twardych, a Stuttgart otworzył sezon na nawierzchni ziemnej.
I Iga dowiodła, że jako zawodniczka z Polski wychowała się na kortach ziemnych. Zresztą najlepszym tego dowodem jest fakt, że pierwszy swój tytuł wielkoszlemowy zdobyła na Rolland Garros. Teraz przeniosła się na ziemię i nie widać różnicy z tym, jak wygrywała na hardkortach – ocenił Fibak.
Jego zdaniem trudniejsze zadanie będzie miała Polka w rozpoczynającym się w przyszłym tygodniu turnieju WTA 1000 w Madrycie.
Impreza odbywa się na poziomie 600 metrów. Jest gorąco. Kort pozornie wydaje się mniejszy, a do tego nawierzchnia będzie śliska i równie wymagająca jak ta w Niemczech – twierdzi Fibak, który w chwili, gdy z gry wycofała się Ashleigh Barty zapowiadał, że gdy Polka zostanie rakietą numer jeden, to na długo nie opuści szczytu listy WTA.
Oczywiście zdanie podtrzymuję. Zwłaszcza po tym, co Iga prezentuje w ostatnich miesiącach. Doskonale porusza się na korcie, czyta grę rywalek, jest w stanie dogonić niemal każdą piłkę, a do tego ma wrodzony talent grania blisko linii. Te atuty będą ją utrzymywały na szczycie listy – uważa Fibak.