W połowie drugiego seta już tak naprawdę miałam skurcze w całym ciele, przy stanie 1:3 w drugim secie poczułam, że zeszło ze mnie powietrze i moja energia spadła drastycznie. Ona była bardzo solidna i biegała do wszystkiego, a ja po prostu nie wytrzymałam już tego później - mówiła Chwalińska na konferencji prasowej po przegranym meczu z rozstawioną z numerem 28. Amerykanką. Polka wygrała pierwszego seta 6:3 i prowadziła w drugim, ale ostatecznie przegrała go 1:6, a trzeciego 0:6.
Chwalińska, która do turnieju głównego awansowała z eliminacji, podkreśliła jednak, że tegoroczny Wimbledon jest dla niej istotnym krokiem naprzód.
Cieszę się z tego turnieju i z tego jak zagrałam, bo zostawiłam na korcie wszystko, co miałam i mogę być z tego powodu dumna - mówiła.
"Mam umiejętności, żeby grać z dziewczynami z czołówki"
Ten turniej pokazał, że mam umiejętności, żeby grać już z dziewczynami z czołówki, natomiast potrzebuję jeszcze ogrania z nimi, bo one grają na innej intensywności. Wytrzymałam półtora seta i później moje ciało powiedziało: nie. Jest to dobre doświadczenie, pokazuje, że idę w dobrym kierunku, ale mam jeszcze dużo pracy przed sobą. Żeby wygrywać z takimi dziewczynami potrzebuję się jeszcze wzmocnić fizycznie i grać jak najwięcej takich meczów, na takiej intensywności - wyjaśniła.
Wygranie Wimbledonu to zawsze było moje największe marzenie tenisowe, więc mam nadzieję, że jest to jeszcze przede mną i do tego dążę. Uważam tegoroczny turniej za duży krok naprzód. Wygrałam tu swój pierwszy mecz wielkoszlemowy, wygrałam swój pierwszy mecz z rywalką z Top 100 i dziś wygrałam seta z dziewczyną rozstawioną z numerem 28. i był to pierwszy mecz z tak wysoko notowaną zawodniczką, więc to doświadczenie pokazuje, że mam dobry tenis, ale do tych meczów trzeba się jeszcze lepiej przygotować fizycznie - podkreśliła Chwalińska.
Autor: Bartłomiej Niedziński.