Białorusinka zrewanżowała się Polce za porażkę w finale turnieju w Stuttgarcie dwa tygodnie wcześniej.
"Jestem bardzo szczęśliwa, to był świetny mecz, bardzo trudna walka, naprawdę intensywna. Pojedynki z Igą zawsze są ciężkie, popycha mnie do granic możliwości. Naprawdę podobają mi się nasze starcia. Mam nadzieję, że w tym sezonie zagramy jeszcze wiele finałów" - powiedziała 25-letnia Sabalenka.
Sobotnie spotkanie było ósmym starciem tenisistek. Mimo ostatniej porażki, bilans jest wciąż korzystny dla młodszej o cztery lata Świątek, która triumfowała pięciokrotnie.
"Powiedziałabym, że tegoroczne mecze są zupełnie inne od tych z zeszłego roku. Bardzo się poprawiłam i naprawdę chcę z nią wygrać, ponieważ jest świetną zawodniczką. Bardzo ją szanuję. To co zrobiła w zeszłym sezonie i co nadal robi, naprawdę bardzo mnie motywuje do poprawy, do dalszej ciężkiej pracy, do dalszej walki" - dodała Białorusinka.
"To zwycięstwo, zwłaszcza na mączce, to coś niewiarygodnego. Jestem naprawdę szczęśliwa, że mogę z nią walczyć i odnosić te zwycięstwa. Nasze starcia nie są nudne" - podkreśliła Sabalenka.
Po raz pierwszy od 2014 roku w finale imprezy WTA 1000 wystąpiły liderka i wiceliderka światowego rankingu. W sobotę stworzyły fantastyczne widowisko, w którym nie brakowało efektownych wymian.
"Myślę, że kobiecy tenis potrzebuje takiej konsekwencji, aby w finale zobaczyć numer jeden i dwa na świecie. Oglądanie tego jest przyjemniejsze dla fanów i jest bardziej intensywne... Myślę, że kiedy ludzie są świadkami tego rodzaju finałów, sprawia to, że chcą zobaczyć bitwę. To coś niesamowitego i miejmy nadzieję, że będziemy dalej robić to, co do tej pory w tym sezonie" - powiedziała wiceliderka światowego rankingu.
Obie tenisistki nie będą miały zbyt wiele czasu na odpoczynek, bowiem są zgłoszone do turnieju WTA 1000 na kortach ziemnych w Rzymie, który rozpocznie się we wtorek. Świątek w stolicy Włoch będzie broniła tytułu. Sabalenka rok temu dotarła do półfinału, w którym przegrała właśnie z Polką.