Shuai Zhang była rozstawiona z nr 2 w budapesztańskim turnieju. W pierwszej rundzie mierzyła się z AmarissąKiarą Toth.
W 11 gemie przy stanie 5:5 Chinka zagrała piłkę, po której powinna prowadzić 30:15. Po chwili zawahania sędzia liniowy wskazał na aut.

Reklama

Zhang poprosiła o sprawdzenie sędzię główną, bo jak widać na nagraniach piłka po uderzeniu Chinki trafila w linię. Ale także sędzia główna wskazała na aut przy ogromnych protestach Chinki.

Zhang poprosiła o interwencję supervisora oraz o to, by nie zacierać śladu po piłce. Tak się jednak nie stało. Toth z całej tej sytuacji miała niezły ubaw, a w pewnym momencie zatarła stopą pozostawiony ślad po piłce. Dlaczego to robisz? - zwróciła się do rywalki Chinka, a ta odpowiedziała: Bo cały czas sprawiasz problemy.

Reklama

Tego było już dla Zhang za dużo. Usiadła na ławce i poprosiła o konsultacje z fizjoterapeutą, popłynęly łzy... Ostatecznie Chinka zdecydowała, że nie będzie kontynuować meczu. Ku uciesze publiczności i rywalki. Te skandaliczne wydarzenia skomentowała na Twitterze m.in. Daria Abramowicz, psycholog sportowy Igi Świątek.

"To jest bardzo smutne i niedopuszczalne" - napisała.

Chinka jest na liście zawodniczek, które mają wystąpić wkrótce podczas turnieju WTA w Warszawie