Drużynowy Puchar Świata w 2001 roku zastąpił mistrzostwa drużynowe. Odbywał się regularnie do 2017 roku, kiedy z kolei ustąpił miejsca Speedway of Nations, zawodów zbliżonych do turnieju par. Ostatnio jednak postanowiono wrócić do DPŚ, który ma się odbywać co trzy lata, w przerwach pomiędzy SoN.
W DPŚ Polacy dominowali - w 2017 roku wygrali ostatnie zawody w Lesznie i rok wcześniej w Manchesterze. W sumie zdobyli osiem złotych medali, trzy srebrne i jeden brązowy. W SoN biało-czerwonym tak dobrze już nie szło - w pięciu turniejach nie udało im się stanąć na najwyższym stopniu podium.
Polacy mają prawo startu w finale
Zanim Polacy przystąpią do rywalizacji (jako gospodarze mają prawo startu w finale), osiem pozostałych ekip pojedzie w półfinałach. We wtorek wystąpią Czesi, Niemcy, Szwedzi i Brytyjczycy, a w środę Australijczycy, Duńczycy, Finowie i Francuzi. Zwycięzcy zapewnią sobie prawo walki o medale, a zespoły z miejsc 2-3 trafią do piątkowego barażu, z którego najlepszy zespół uzupełni stawkę finalistów.
Trener polskiej ekipy Rafał Dobrucki powiedział PAP, że skład zespołu ogłosi w ostatnim możliwym momencie, czyli w piątek. Przyznał, że będzie oparty na zmierzającym po czwarty tytuł indywidualnego mistrza świata Bartoszu Zmarzliku, który był także w reprezentacji zwyciężającej w 2016 i 2017 roku.
Dobrucki uważa, że o trzeci z rzędu triumf w DPŚ nie będzie łatwo.
Nie uważam, że jesteśmy faworytami. W ostatnim czasie stawka się bardzo wyrównała. Wielka Brytania, Australia i Dania mają po trzech świetnych zawodników i myślę, że właśnie te zespoły awansują do finału - powiedział Dobrucki.
Sobotni finał rozpocznie się o godz. 20. Półfinały we wtorek i środę oraz piątkowy turniej barażowy zaplanowano na godz. 19.