W poniedziałek w sali konferencyjnej Centrum Olimpijskiego za stołem zasiedli Rafał Kapler, Robert Wojtaś z Narodowego Centrum Sportu, minister Mirosław Drzewiecki oraz Martin Erberger i Juliusz Sikora reprezentujący wykonawców budowy. Chwilę później na stole pojawiły się trzy oprawione na czerwono 250-stronicowe umowy.
Podpisywanie dokumentów trwało zaledwie kilka minut. "To już wszystko?" - cicho zapytał Kaplera zdziwiony Drzewiecki. "Tak" - szeptem odpowiedział Kapler.
Od tego momentu konsorcjum złożonemu z firm Alpine Bau, Alpine Bau Deutschland, Alpine Construction Polska, PBG SA i Hydrobudowy zegar zaczął odliczać 24 miesiące do ukończenia budowy. A muszą się do terminowego oddania obiektu przyłożyć.
"Oczywiście w umowie są kary umowne i inne zapisy na temat potencjalnych problemów, mogę jednak powiedzieć, że jeśli firma zawiedzie, to w Polsce nie zbuduje już nic, no może piaskownice" - ostrzegł Drzewiecki. "Nie ma obaw, jeśli w przetargu zgłosiło się aż sześć firm, to znaczy, że termin jest wystarczający" - uspokajał Kapler.
Zadanie nie jest łatwe. "W maju 2011 roku wykonawcy muszą oddać gotowy obiekt na 55 tys. miejsc, wraz z pełną infrastrukturą. Obiekt musi być w takim stanie, żeby od razu można było tam rozegrać pierwszy mecz" - mówił Drzewiecki. Jednak nie tylko termin stanowi o trudności w budowie. "To unikatowa konstrukcja na skalę europejską. Np. dzięki dachowi nad murawą stadion, gdy pogoda zawiedzie, będzie tak naprawdę halą na 55 tys. miejsc podczas rozgrywek piłkarskich i 75 tys. osób podczas koncertów" - mówił minister sportu.
"Jest to zdecydowanie trudniejszy projekt niż zbudowana przez nas Alliantz Arena w Monachium. Ale damy radę" - mówił Juliusz Sikora.
Jak zgodnie twierdzą przedstawiciele NCS i wykonawców, jednym z najtrudniejszych elementów będzie pierścień, na którym utrzymywać się będzie dach. "Na wysokości kilkudziesięciu metrów trzeba zawiesić pierścień z rur o średnicy 2 m i ściankami o grubości 8 cm" - wyjaśniał Drzewiecki. "Konstrukcja będzie składać się z pięciu elementów, każdy waży 70 ton" - dodawał Sikora.
Mimo że wybrane konsorcjum wejdzie na plac budowy prawie miesiąc wcześniej, niż zakładał harmonogram, NCS nie traci czasu. Spółka ta zakupiła od Pol-Aqua (wykonawcy fundamentów) nawet ogrodzenie, by teraz nie trzeba było tracić czasu na ponowną jego instalację. "Tak naprawdę liczy się każdy dzień" - zaznaczał Kapler. Dlatego choć oficjalne przekazanie placu budowy odbędzie się dziś, po fundamentach stadionu już od dłuższego czasu krążą inżynierowie z Alpine Bau. Przygotowują harmonogram prac, ma on trafić do NCS w ciągu najbliższych 30 dni. Dopiero wtedy dowiemy się, czy wykonawcy zaczną od robót przy mocowaniach stadionu wewnątrz niecki czy od razu położą nacisk na budowę kosza.
"Do końca 2009 roku zobaczymy już pierwszą kondygnację budowli wzniesioną na nasypach" - obiecuje Kapler. Może się jednak okazać, że "kosz" będzie powstawał szybciej. To jednak zależy od przygotowujących harmonogram inżynierów.
Przy powstawaniu obiektu pracować będzie przeszło 1200 osób, w tym najlepsi inżynierowie z doświadczeniem na budowach stadionów w Salzburgu, Insbrucku i Klagenfurcie. Wykonawcy szacują, że zatrudnienie znajdzie tam 600 pracowników z Warszawy i okolic.
Kontrakt na budowę naziemnej części stadionu opiewa na 1,252 mld zł.