SportFive może mieć problem ze sprzedażą praw do transmisji meczów towarzyskich reprezentacji Polski na najbliższe lata na tak dobrych warunkach jak do tej pory. Wbrew zapowiedziom nie są nimi szczególnie zainteresowane ani TVN, ani Polsat. Pozostaje więc TVP, która wobec braku zaangażowania konkurentów mogłaby postawić swoje warunki.

Reklama

- Podpisywałem kontrakt z TVP. Jest ważny do 30 czerwca 2010 r. Umowy zawieramy w dwuletnim cyklu. Kończą się eliminacje i powstaje nowy kontrakt - powiedział nam Andrzej Placzyński z firmy SportFive. - Niedługo zaczynamy negocjacje z telewizjami na sprzedaż praw do meczów towarzyskich przed Euro 2012. Nikt nie będzie miał pierwszeństwa w rozmowach. Zamierzamy negocjować ze wszystkimi ogólnopolskimi nadawcami.

500 - 750 tysięcy za mecz

Wcześniej przedstawiciele SportFive sugerowali, że mecze towarzyskie polskiej kadry mogą zniknąć z TVP, a pojawić się w Polsacie. Jednak, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, stacja Zygmunta Solorza nie jest przekonana do promowania czegoś, co i tak swoją największą wartość osiąga podczas wielkiej imprezy, na przykład mistrzostw Europy - a prawa do pokazywania Euro 2012 wykupiła już TVP.

Reklama

- Mamy jednak nadzieję, że reprezentacja Polski jest takim dobrem, które nakłoni prywatnych nadawców, aby zasiedli z nami do negocjacji - mówi Placzyński.

Z podobnego założenia co Polsat wychodzi TVN. Grupa ITI byłaby nawet skłonna kupić prawa do meczów towarzyskich, ale nie wszystkich, raczej nie w pakiecie i nie po takiej cenie, jaką do tej pory płaciła TVP. Nieoficjalnie wiadomo, że telewizja publiczna za jedno spotkanie towarzyskie płaciła od 500 do 750 tys. euro. To sporo, tym bardziej że takich meczów było dużo i do tego w większości z mało medialnymi rywalami, w niezbyt medialnych okolicznościach. To sporo również według Polsatu. - Nie będziemy demoralizować PZPN bardziej, niż jest zdemoralizowany - mówi nam szef sportu w Polsacie Marian Kmita.

W ostatnich dwóch latach graliśmy towarzysko z Grecją, Irakiem, RPA, Walią, Litwą, Serbią, Irlandią, Ukrainą, Danią, Albanią, Macedonią, USA, Estonią, Czechami, Finlandią oraz Bośnią i Hercegowiną. Nie było przeciwnika, który przyciągnąłby do telewizji rzeszę hojnych reklamodawców.

Reklama

- Leo Beenhakker chciał grać z Hiszpanią, Argentyną, ale to nie zależało od nas, tylko od SportFive i PZPN. Mieliśmy wybór: albo gramy ze średniakiem, albo słabeuszem. I nie było dyskusji - mówił nam były menedżer kadry Jan de Zeeuw.

Niemcy to finansowy problem

Inną sprawą jest liczba meczów towarzyskich. Rozgrywaliśmy ich w stosunku do Anglików czy Włochów dużo. A TVP musiała płacić… W podobnej sytuacji nie chce znaleźć się na przykład Polsat. - Nawet i bylibyśmy zainteresowani, ale meczami z najlepszymi drużynami. A kto nam da gwarancję, że takie mecze będą, skoro za Leo Beenhakkera nie rozegraliśmy ani jednego spotkania z rywalem ze światowej czołówki? - mówi Kmita.

Placzyński twierdzi, że tym razem rywale będą atrakcyjniejsi. - Przed Euro 2012 będziemy mierzyć się z drużynami z górnej półki, mogę zapewnić. Tego zresztą chce selekcjoner Franciszek Smuda - powiedział.

Problem w tym, że im bardziej klasowy rywal, tym większy wydatek. - Niemiecka federacja na dzień dobry żąda 800 tys. euro, zachowania dla siebie praw telewizyjnych na Niemcy plus pięciogwiazdkowego hotelu oraz pokrycia kosztów 50-osobowej delegacji w klasie biznes. I to jest standard - stwierdził były prezes PZPN Michał Listkiewicz. - W związku z tym trzeba dobrze sprzedać prawa telewizyjne na rynek polski, zdobyć sponsorów na reklamy, ustalić wysokie ceny biletów i mieć komplet na dużym stadionie. Tylko wtedy można wyjść na swoje.

Pieniądze, które zostaną wydane na zaproszenie klasowych drużyn, SportFive i PZPN zapewne będą chcieli jakoś odzyskać. Oczywiście pierwszym mecenasem okaże się telewizja. Wątpliwe, aby SportFive chciał zejść z ceny w stosunku do tego, co wynegocjował ostatnim razem. Nie tylko ze względu na możliwość gry z Argentyną czy Anglią, ale i perspektywę szczególnego zainteresowania kadrą w przededniu Euro 2012. Być może jednak, jeśli w negocjacjach pozostanie tylko TVP, będzie musiał nieco ustąpić. - Nie chcę spekulować, jaka będzie wartość nowego kontraktu - ucina Placzyński.

Głębokie rezerwy do Tajlandii

Na razie problem ma nie tylko TVP, która musi dużo płacić za mało poważne mecze, ale i selekcjoner. W styczniu reprezentacja wyjedzie na turniej do Tajlandii, gdzie oprócz Polski zagrają Korea Płd., Korea Płn. oraz druga reprezentacja Danii. Smuda od początku był przeciwny wycieczce do Azji, tym bardziej że 17 - 23 stycznia nie jest terminem FIFA i trener nie będzie mógł skorzystać z piłkarzy z zagranicy. PZPN ponoć nalegał, bo straciłby pieniądze od TVP. - Ja o niczym takim nie wiem. A ze szkoleniowego punktu widzenia taki wyjazd może być pożyteczny - powiedział nam wiceprezes PZPN Jerzy Engel. - Moja reprezentacja w styczniu grała z Hiszpanią, również poza terminem FIFA. Wielu z tamtych piłkarzy występowało w eliminacjach, mogłem ich przetestować, sprawdzić, w jakiej są formie.

Smuda chciał wysłać do Tajlandii kadrę U-23 Stefana Majewskiego. Podobno TVP była temu przeciwna. Selekcjoner uznał więc, że aby nie psuć planów trenerów najlepszych polskich drużyn, powoła na turniej po jednym piłkarzu z każdego klubu ekstraklasy. - Nie słyszałem o takich ustaleniach. Wszystko wyjaśni się w połowie grudnia, na naszym spotkaniu z trenerami i selekcjonerem - kończy Engel.