- A w historii ekstraklasy jest ona najkrótsza - broni się Marcin Stefański, dyrektor logistyki Ekstraklasy SA. - Robimy co możemy. Wydłużyliśmy już grudzień i dwie kolejki odbyły się w tym miesiącu. Za trzy lata przyspieszymy start rundy rewanżowej na początek lutego - zapowiada Stefański.
Od momentu zakończenia pierwszej rundy (13 grudnia) do czasu rozpoczęcia rewanżowej (27 lutego) zawodnik z ekstraklasy przez 76 dni nie rozegra meczu o stawkę. Jeszcze dramatyczniej wygląda sytuacja w pierwszej lidze - tam piłkarze poczekają na takie spotkanie 115 dni, czyli prawie 1/3 roku.
- Nie wiedziałem, że aż tyle. Kurczę, to...dużo. Nawet w III-ligowej Miedzi Legnica nie miałem tak długiej przerwy. W trakcie zimowych treningów pojawia się monotonia i znużenie, a sparing nawet z najatrakcyjniejszym rywalem nie zastąpi adrenaliny z ligi - uważa Marcin Robak, napastnik Widzewa Łódź.
Ale nawet we własnym gronie szkoleniowcy nie są zgodni, co zrobić, by piłkarze grali więcej. Niektórzy opowiadają się za przywróceniem Pucharu Ekstraklasy, inni optują za powiększeniem ligi do 18 zespołów. Ostatni raz ekstraklasa liczyła tyle drużyn w sezonie 1997/98.
- Dzięki temu każdy zespół dodatkowo zagrałby cztery mecze. Rozgrywki zyskałyby na poziomie, bo w kolejce do ekstraklasy ustawiły się markowe kluby - Widzew Łódź, Górnik Zabrze czy Pogoń Szczecin. Byłoby więcej spotkań, które elektryzują kibiców, choćby derby Śląska między Górnikiem i Ruchem - przekonuje Dariusz Pasieka, trener Arki Gdynia.
>>> Czytaj także: Potentaci pytają o snajpera z Łęcznej
p