MARTA MIKIEL: Mecz półfinałowy w Indian Wells między Agnieszką Radwańską z Caroline Wozniacki pokazał, że Polka została trochę z tyłu. Obie tenisistki zaczynały razem...

WOJCIECH FIBAK*: Wciąż są młodymi dziewczętami, ale Caroline szybciej dojrzała, przynajmniej w sensie marketingowym. Ona jest wielką gwiazdą nie tylko w Danii, a Agnieszka nie jest gwiazdą nawet w Polsce. Jako produkt marketingowy Dunka jest reprezentowana na całym świecie przez swoją grupę menedżerską. Oni negocjują dla niej milionowe kontrakty, udziały w meczach pokazowych, które rocznie przynoszą po kilkaset tysięcy dolarów. Jej minimalne honorarium to 100 tys. dol. za występ. Ta dziewczyna zarabia miliony. W meczu z Agnieszką organizatorzy turnieju w Indian Wells wskazali na Caroline, dali do zrozumienia, że to na niej zależy im najbardziej. Półfinał odbył się nocą, kiedy zwykle grywała Wozniacka.

Reklama

I dzięki temu wygrała?

Polka dotychczas występowała w sesji dziennej, wieczorem, przy spowolnionym tenisie czuła się nieswojo, można powiedzieć, że pierwszego seta oddała bez walki. To było jak dwa różne turnieje. Na pustyni temperatura spada błyskawicznie, nawet o 10 stopni. A Caroline była u siebie. Plan gier sztucznie faworyzował Wozniacką, ale w końcu sama odczuła na własnej skórze, jak jest ważny. W finale przeciwko Jelenie Janković, przy szybszej grze zupełnie się pogubiła w słońcu i upale. Wcześniej dostałem telefon od Piotra Wozniackiego, jej ojca i doradcy, który często się ze mną konsultuje. Pytał, co robić, bo Caroline w ogóle nie mogła się odnaleźć na treningu w ciągu dnia. Wszystkie uderzenia, które sobie wyćwiczyła, nagle przestały działać. Największych mistrzów poznaje się po tym, że w różnych warunkach grają podobnie. Swoją drogą zastanawiający jest ten fenomen pustyni, to obszar wyrwany naturze, zbudowano tam sztuczne miasta, jak Palm Springs czy właśnie Indian Wells. Utrzymanie, nawadnianie tego kosztuje majątek. To taka dużo trudniejsza Floryda, gdzie kolejne osiedla i country cluby budowane są na osuszanych bagnach. Co ciekawe, po półfinale wszyscy byli zadowoleni – i organizatorzy, i Caroline, i Agnieszka, a także jej team. W końcu półfinał takiej imprezy to dla niej wielki sukces.

Reklama

To pokazuje jej miejsce w szeregu za Wozniacki?

Ale przy tym wszystkim to Agnieszka jest bardziej utalentowana, jej potencjał jest większy. Caroline doszła tam, gdzie jest, czyli na drugie miejsce rankingu, dzięki tytanicznej pracy. Jej trening jest profesjonalnie zorganizowany, ma cały sztab taktyczny. Na jej sukces bezpośrednio pracuje kilkanaście osób, a w sumie pewnie kilkadziesiąt. Ten sukces to wielka radość i dla nas, choć zawsze cieplej będziemy myśleć o Radwańskiej, bo reprezentuje nasz kraj. Ale też Caroline powinniśmy traktować jak Polkę. Jest nią bardziej niż choćby Chopin, w końcu on też nie miał polskiego paszportu, a jeszcze ojca Francuza. Ja bardzo się cieszę, że na największych światowych kortach grają dwie Polki.

Już za kilka dni Caroline pod nieobecność liderki Sereny Williams będzie najwyżej rozstawiona w wielkim turnieju w Miami. Uniesie odpowiedzialność?

Reklama

Czytaj dalej >>>



To może ją trochę przerosnąć, ale z drugiej strony ona ma prosty sposób: wiadomo, że będzie biegać i walczyć. Ona nie musi za każdym razem trafiać serwisami w linię, ani zagrać 20 skrótów, jak Agnieszka. Jeśli ktoś ją zdominuje siłą albo techniką, to dobrze, ale najpierw taki ktoś musi się znaleźć. Venus będzie groźna, jak wygra kilka rund. Belgijki mogą być najlepsze na świecie, ale grają bardzo nierówno i na wiwat. Rosjanki kolejny sezon tak samo chimeryczne. A Caroline gra jak Rafael Nadal z najlepszych czasów, kiedy miał tę pewność siebie. Jej tenis to regularność. Ona nie może porywać się na jakieś szalone ataki. Nie może też grać finezyjnie, z subtelnością Agnieszki, bo nie ma takiego czucia w ręce. Być może drugą tenisistką świata jest trochę na wyrost, nawet biorąc pod uwagę, że w kobiecym tenisie, przynajmniej w czołówce jest kryzys. W przeszłości dotarcie na szczyt było trudniejsze, bywały tam Martina Navratilova, Monica Seles, Steffi Graf. Nie boję się powiedzieć, że siostry Williams, obie Belgijki to lepsze tenisistki, wybitne indywidualności, tenisistki rasowe. Innych na szczycie rankingu nie było, może z wyjątkiem epizodów Dinary Safiny czy Janković.

Czy Agnieszka może liczyć na awans w te rejony rankingu?

Dalej uważam, że ma realne szanse na wejście do pierwszej piątki i to w tym roku, przecież stale awansuje. Wozniacki, jej najlepsza przyjaciółka, jest dla niej przykładem i mobilizacją, bardzo przybliżyła ten szczyt. Dotarła tam, i to bez jakiegoś obezwładniającego talentu, choć z talentem do pracy i walki. Myślę, że Agnieszka sama to widzi. Skończyły się fochy, humory, przez które traciła punkty. Dotąd właśnie to niewłaściwe podejście psychiczne, a nie fizyczna kruchość, za którą często ją krytykowano, było przeszkodą w osiąganiu lepszych wyników. Teraz już nie przegrywa przez przypadek, zaczyna lepiej wykorzystywać swój potencjał. Ale droga Agnieszki na szczyt jest zupełnie inna, zamiast sztabu ma wąskie grono rodzinne. Radwańscy nie są otwarci, ich dewizą nie jest pytanie o radę. Sytuację ratuje talent Agnieszki, który lśni nawet bez profesjonalnej oprawy. A gdyby go otoczyć sztabem trenerskim, menedżerskim, to przy takiej pracy, jaką wykonuje Caroline, mielibyśmy u siebie Rogera Federera czy Justine Henin.

Co Agnieszka musiałaby zrobić, aby dorównać Caroline pod względem marketingowym?

Chciałoby się powiedzieć Piotrowi Radwańskiemu, podaj rękę Wozniackiemu i odtąd wszystko róbcie tak samo. Niech przyjaciółki razem jeżdżą na mecz pokazowe, Caroline na pewno chętnie zabrałaby Agnieszkę i razem rozbijałaby się limuzynami od Hongkongu po San Francisco. Gdyby team Dunki wstawił się za Agnieszką, ona też mogłaby podpisać kontrakt z Adidasem i inne. Miałaby kilka milionów rocznie więcej. A tak papa Wozniacki siedzi sobie wygodnie, inni dla niego pracują, a papa Radwański musi wszystko robić sam. Trzeba jednak założyć, że rolę odgrywa nie tylko sprawność menedżerska. Caroline to zawsze uśmiechnięta, miła blondynka, która nigdy nikomu cierpko nie odpowiedziała, dla każdego znajdzie czas na autograf, wywiad czy zdjęcie. Jest po prostu do tego stworzona. Do tego ma talent, nawet większy niż do grania. Sam tenis nie zawsze przekłada się na taki marketingowy sukces, a cały team Wozniackich jest po prostu strzałem w dziesiątkę.

* Wojciech Fibak, najwybitniejszy polski tenisista, ćwierćfinalista trzech turniejów wielkoszlemowych, w kwietniu 1979 roku notowany na trzecim miejscu światowego rankingu