Kilka godzin po porażce z Shahar Peer w IV rundzie singla Agnieszka Radwańska w parze z Mariuszem Fyrstenbergiem przegrała także miksta 1:6, 2:6. Ostatni mecz US Open z udziałem Polaków oglądała spora grupa kibiców - wypełnili do połowy Grandstand, trzeci co do wielkości stadion tenisowy na Flushing Meadows.
Większość z nich nie przyszła tam jednak, żeby oglądać naszych. Rywalami Polaków byli Jamie Murray, który w razem z Jeleną Jankovic wygrał w tym roku miksta na Wimbledonie, i najlepsza deblistka świata Liezel Huber. Na trybunach znalazła się między innymi Martina Navratilova, dawna partnerka deblowa Huber.

Nasi mieli w tym meczu tylko kilka dobrych momentów. Choćby gem w II secie, który sprowadził się właściwie do czterech skutecznych serwisów Fyrstenberga. Po jednym z jego podań tablica pokazała 106 mil na godzinę (ok. 170 km/h). "To musiało być więcej" - krzyknęła zaskoczona Huber. Agnieszka wyraźnie przegrała ze zmęczeniem. Już po meczu z Peer przyznała, że nogi odmawiały jej posłuszeństwa i do wielu piłek po prostu nie była w stanie dobiec. "Gdybym wiedziała, że czekają mnie tak ciężkie mecze singla, pewnie nie grałabym w miksta i debla. W przyszłości będę się nad tym poważniej zastanawiać" - powiedziała "Isia" DZIENNIKOWI.

"No cóż, nie udał nam się dzień" - stwierdził Robert Radwański, ojciec i trener Agnieszki. "Zresztą na miksta i tak nie liczyłem, ale meczem z Peer jestem bardzo zawiedziony". Peer zagrała agresywnie i atakowała drugi serwis. "Użyła przeciwko Radwańskiej tego samego wzoru, według którego Radwańska rozpracowała Szarapową" - napisał "New York Times".

Agnieszka nie zdołała awansować do ćwierćfinału, ale na długo zostanie zapamiętana - nie tylko w Nowym Jorku - jako ta, która zagrodziła drogę Marii Szarapowej do obrony tytułu na US Open. 18-letnia Polka stała się jeszcze ciekawszym tematem, kiedy rozniosło się, że ma równie utalentowaną młodszą siostrę. Urszula bierze udział w turnieju juniorskim. Jest rozstawiona z dwójką i ma duże szanse na drugi po Wimbledonie tytuł wielkoszlemowy w tym roku. Czyżby pojawiły się nowe siostry Williams?

"To wielkie wyzwanie mierzyć się z najwybitniejszymi tenisowymi siostrami. Muszę przyznać, że obie Radwańskie zrobiły na mnie duże wrażenie. I to nie tylko dlatego, że mój pradziadek był Polakiem" - powiedział Bud Collins, legendarny amerykański komentator i guru dziennikarstwa tenisowego. Zaciekawiony sukcesem Agnieszki Collins odwiedził z kamerą juniorski mecz I rundy z udziałem Urszuli. "Bardzo podobali mi się rodzice sióstr, Marta i Robert, a zwłaszcza to, że nazywają swoje córki podwójnym błędem serwisowym. Widać, że mają poczucie humoru. Używają języka tenisowego do takich nieszkodliwych żartów z dziewczyn, ale przy okazji krótko je trzymają, żeby sobie zbyt wiele nie wyobrażały. I słusznie, bo życie tenisistki jest ciężkie. Siostry Radwańskie mają wielki potencjał. Ich sukces będzie zależał od tego, jak wiele pracy w niego włożą. Równie dobrze może pojawić się coś, co odwróci ich uwagę od tenisa. A obie są bardzo atrakcyjne".

Collins przyznał, że porażka Radwańskiej w IV rundzie zdziwiła go. "Cóż, wygląda na to, że w tak młodym wieku niełatwo poradzić sobie z wielkim sukcesem. Ten cały rozgłos, rozbudzone oczekiwania... Trzeba się nauczyć, jak po tym wszystkim grać dalej. Jedno zwycięstwo nie czyni mistrza".










Reklama