Na dodatek prokuratura zatrzymała kolejną znaną osobę polskiego futbolu - Andrzeja Woźniaka. Człowieka, który zatrzymał Francję.

Woźniak został zatrzymany za działania korupcyjne i ustawianie meczów w sezonie 2003/04. Był wtedy asystentem Wdowczyka w Koronie Kielce. Ostatnio były bramkarz reprezentacji Polski i takich klubów jak Widzew Łódź, czy FC Porto był szkoleniowcem bramkarzy w Lechu Poznań. Zatrzymanie nastąpiło właśnie na stadionie przy ulicy Bułgarskiej przed środowym treningiem. "W pierwszej chwili mnie zamurowało. Chociaż sumienie mam czyste" - mówi DZIENNIKOWI trener Lecha, Franciszek Smuda. "Po chwili okazało się jednak, że to chodzi o Andrzeja."

Reklama

Woźniak natychmiast został zawieszony przez Lecha. Powyższa wypowiedź Smudy świadczy jednak o psychozie jaka zapanowała w polskim futbolu. Wygląda to trochę jak ziszczenie się biblijnego cytatu "Nie znasz dnia ani godziny".

Gdy Woźniak zeznawał we Wrocławiu, w Warszawie Wydział Dyscypliny przesłuchiwał jego byłego pryncypała - Wdowczyka. Były trener Korony długo przy ulicy Miodowej nie zabawił. Po godzinie opuścił gmach, niczym rugbista przeciskając się przez zgromadzonych fotoreporterów i dziennikarzy. Na żadne pytanie nie odpowiedział. Później na konferencji prasowej przewodniczący Wydziału Dyscypliny, Adam Gilarski i jego zastępca Robert Zabłocki zakomunikowali, że Wdowczyk został zawieszony w prawach trenerskich. "WD nie ma prawa odebrać licencji" - mówił Zabłocki. "Dlatego zdecydowaliśmy się tylko na zawieszenie, To znaczy, że Wdowczyk nie będzie mógł prowadzić w żadnym oficjalnym meczu zespołu."

Reklama

Członkowie WD odnieśli się też do linii obrony byłego trenera Korony, który twierdzi, że nie kupował meczów, a tylko starał się zapewnić uczciwe sędziowanie niwelując działania korupcyjne przeciwników. "Rozumiem, że trener tak się broni w postępowaniu prokuratorskim, ale w naszym postępowaniu niewiele by mu to dało" - mówił Zabłocki.

W czwartek doszło także do spotkania WD z działaczami Jagiellonii. Co ciekawe szefowie klubu zostali zawiadomieni o toczącym się przeciwko nim postępowaniu wyjaśniającym. Nie zostali jednak wezwani na posiedzenie Wydziału. Mimo to stawili się w Warszawie: "Ich obecność wynikała z od dawna prowadzonych rozmów nieformalnych" - mówił Gilarski. "Sami działacze nie ukrywają, że klub uczestniczył w procederze korupcyjnym."

Niewiele brakowało, by tematem numer jeden był bunt Wydziału. Jeszcze w czwartek rano członkowie Wydziału zastanawiali się, czy nie ogłosić, że Zarząd PZPN działa niezgodnie z prawem. Miał to być swojego rodzaju krzyk rozpaczy. Zasiadający w WD prawnicy nie czują bowiem żadnego wsparcia ze strony PZPN w walce z korupcją. Wiadomo, że taka uchwała byłaby bardzo sugestywnym podaniem się do dymisji. "Nie dziwię się kolegom z Wydziału, że zastanawiali się nad takim ruchem" - mówi DZIENNIKOWI były szef tego organu mecenas Michał Tomczak, który niedawno nie wytrzymał i odszedł z posady. "Uchwała trybunału, który cofnął decyzję o degradacji Zagłębia Lubin była skandaliczna. Nie rozumiem czego teraz PZPN oczekuje od Wydziału. Ludzie z zarządu nie mają żadnej woli oczyszczenia się, współpracy z organami ścigającymi."

Reklama

Kryzys ostatecznie zażegnano i nie doszło do kompromitującej sytuacji, że organ wewnętrzny PZPN wystąpił przeciwko Związkowi. Podobno członkowie WD dostali zapewnienie, że Zarząd wreszcie będzie bardziej wspierał działania Wydziału. Co z tego wyjdzie, zobaczymy.

O planowanym buncie nie wie nic Michał Listkiewicz, który jednak mówi: "Nie ma ludzi niezastąpionych. Jeżeli poszliby na wojnę z Zarządem sprawami korupcji zajęli by się inni."