Lider szpadzistów Tomasz Motyka zasugerował w rozmowie z dziennikarzami, że prezes związku Adam Lisewski powinien rozważyć rezygnację z ubiegania się o ponowny wybór na stanowisko szefa zarządu. Funkcję tę sprawuje od 1980 roku (z czteroletnią przerwą w latach 1988-1992).
Jako uchybienia obecnej władzy szermierze wskazują, między innymi, brak, mimo zdobywanych medali, głównego sponsora związku, niedostateczne zaangażowanie w przygotowania oraz przestarzałe metody treningowe na zgrupowaniach reprezentacji.
Jak podkreślili wszyscy szpadziści - ich medal to wynik pracy z trenerami klubowymi. "To sukces nie przy pomocy związku, a raczej mimo jej braku" - powiedział Motyka.
"Zastanawiamy się czemu związek, mimo doskonałych wyników, nie ma sponsora. Przecież szermierka to jeden z czołowych sportów w Polsce. Oczywiście pracują w związku osoby, które dobrze wypełniają obowiązki - jak księgowa, do nich nie mamy pretensji. Chodzi nam o profesjonalne zarządzanie oraz dostosowany do współczesnych wymagań system szkolenia" - dodał Motyka.
Przykład "fatalnej organizacji" podaje Radosław Zawrotniak. Po swoje przegranej walce indywidualnej prosiłem prezesa Lisewskiego o złożenie protestu. Czułem się skrzywdzony przez sędziego. Powiedział mi, że muszę go sam napisać i wtedy on ewentualnie go podpisze. Nie wiem, czy nie chciał, nie umiał, czy bał się napisać protest" - komentuje srebrny medalista w szpadzie.
Zawodnicy wyrazili jednocześnie oburzenie na słowa prezesa Lisewskiego, który negatywnie odniósł się do słów Gruchały i powiedział, że nie ma nic przeciwko zakończeniu kariery przez dwukrotną medalistkę olimpijską.