Nie zapowiada to też żadnych emocji na przyszły sezon, skoro niemal pół ligi mogą stanowić zespoły, które w normalnych okolicznościach w walce o awans nawet by się nie liczyły. Futbol jaki takie drużyny prezentują znacznie odbiega od pierwszoligowych standardów. W zaciszach gabinetów głównego dobrodzieja ligi - stacji telewizyjnej Canal+ - opracowywany jest więc projekt, który miałby uratować tak mocno nadszarpnięty wizerunek ekstraklasy. Jednym z pomysłów jest reorganizacja ligi. Jak się udało dowiedzieć "Dziennikowi" Canal+ chce dążyć do zmniejszenia od przyszłego sezonu ekstraklasy do 12 zespołów.

Reklama

Nasze informacje potwierdza Jacek Okieńczyc, dyrektor ds. sportu w Cyfrze+. "Na razie wszystko odbywa się na etapie burzy mózgów. Jeszcze nie odbyły się żadne oficjalne rozmowy ani z Ekstraklasą, ani z PZPN, ale faktycznie pojawił się pomysł, by jakoś rozwiązać problem ligi w przyszłym sezonie. Trzeba nas zrozumieć. Chcemy pokazywać widzom produkt najwyższej jakości. A, delikatnie mówiąc, sytuacja jaka się wytworzyła wcale nie daje takiej gwarancji".

Okieńczyc stara się łagodnie dobierać słowa, ale ma oczywiście rację. Postronnym kibicom, spragnionym oglądania dobrego futbolu, nawet przez myśl nie przejdzie, by włączyć transmisję z meczu Podbeskidzia Bielsko-Biała ze Zniczem Pruszków. W końcu ma to być pierwsza liga. "W obecnym kontrakcie, który wygasa w czerwcu wyraźnie było zaznaczone, że liga nie może być mniejsza niż 14 zespołów. W nowej umowie jest zapis mówiący o przynajmniej 240 meczach w sezonie" - zdradza Okieńczyc.

To oczywiście daje wiele możliwości manewru. Jednym z pomysłów jest liga składająca się z 12 klubów grających między sobą cztery razy w sezonie. "To nie jedyny pomysł. Chodzi o to, by do minumum zmniejszyć ilość meczów o nic. Rozważamy kilka wariantów. Między innymi ligę 12-zespołową, która dzieli się na półmetku na dwie grupy" - zdradza Okieńczyc. "Pierwsze sześć zespołów gra o mistrzostwo, ostatnie sześć walczy o utrzymanie. Kaźdy gra z każdym, nikt nie jest pokrzywdzony".

Reklama

W nadchodzącym tygodniu Okieńczyc ma się spotkać z prezesem Ekstraklasy Andrzejem Rusko i prezesem PZPN Michałem Listkiewiczem. "Faktycznie mamy przedyskutować kilka wariantów. Rozumiem argumenty Canalu, ale pośpiech nie jest wskazany. Sprawą Korony Kielce jeszcze nie zajął się Wydział Dyscypliny PZPN. Widzew i Zagłębie jeszcze mogą się odwoływać w ramach struktur związku, a także do trybunału arbitrażowego przy PKOl" - mówi Listkiewicz.

Jerzy Engel, jeden z członków Rady Trenerów PZPN zwraca uwagę, że taki pomysł musi zostać przede wszystkim zatwierdzony przez Walne Zgromadzenie PZPN: "Uchwała związku wyraźnie mówi, że liga ma się składać z 16 drużyn. Najpierw trzeba by ją uchylić. Jeżeli Ekstraklasa, która jest odpowiedzialna za organizowanie rozgrywek, postulowałaby takie rozwiązanie trzeba by się zastanowić. Ale nie jestem zwolennikiem zmniejszania ligi".

Najbliższe Walne Zgromadzenie jest zaplanowane na 13 kwietnia. Znając tempo w jakim pracuje PZPN trudno prorokować, że za nieco ponad dwa tygodnie sytuacja będzie inna niż dziś. Cały czas na przykład nie wiadomo w jaki sposób PZPN i Ekstraklasa rozwiążą problem spadków i awansów. "Z tego co wiem lada dzień ma się odbyć spotkanie w tej sprawie" - mówi Okieńczyc. "Będziemy chcieli, by wziął w nim udział także nasz przedstawiciel".

Reklama

Listkiewicz z kolei dodaje: "Może się tak zdarzyć, że w tym sezonie nie spadnie żaden klub po walce sportowej. Przepisy określają, że piąte miejsce w tabeli drugiej ligi jest ostatnim, z którego można klub promować do ekstraklasy. By uniknąć awansów zespołów z miejsca 7., czy 8. będziemy być może musieli zostawić jakieś kluby pierwszoligowe" - mówi prezes PZPN.

Engel twierdzi, że struktura naszej ekstraklasy została opracowana zgodnie z najnowszymi europejskimi wskazaniami: "UEFA dąży do ujednolicenia wszystkich lig europejskich. Liczba drużyn rywalizujących w naszej ekstraklasie nie jest przypadkowa. Niedługo na całym kontynencie najwyższe klasy rozgrywkowe mają mieć po 16 przedstawicieli, i jest to dobra liczba".

Engel jednak nie zwarca uwagi na to, że w innych krajach nie było takich afer, jak u nas. Nigdzie w Europie nie ma potrzeby wymienienia niemal połowy składu najwyższej klasy rozgrywkowej. Dobrze, że Canal+ chce problem drugiej ligi pod szyldem pierwszej jakoś rozwiązać. Szkoda, że przez biurokrację i przedpotopowe struktury PZPN projekt może nigdy nie ujrzeć światła dziennego i ugrzęznąć gdzieś między jednym zjazdem a drugim. A przedstawienie musi trwać.