Zmiany raczej nie będą wyłącznie kosmetyczne. Europa League będzie wciąż czymś gorszym od Ligi Mistrzów, ale jednak atrakcyjniejszym niż dotychczasowy Puchar UEFA. Co się zmieni w porównaniu do kształtu poprzednich rozgrywek? Przede wszystkim to, że drużyny (w sumie będzie ich 48) zostaną podzielone na dwanaście grup. Każdy zespół będzie rozgrywał z grupowym rywalem mecz i rewanż - tak jak ma to miejsce w Lidze Mistrzów. Do tej pory w jednej grupie grało pięć drużyn. Jedna grała dwa mecze u siebie, inna trzy. Na jakiej podstawie? Wciąż dokładnie nie wiadomo.

Reklama

UEFA chce także scentralizować prawa telewizyjne na pokazywanie Ligi Europejskiej oraz umowy sponsorskie. I tak jak przed meczami Ligi Mistrzów oglądamy reklamy MasterCard, czy PlayStation, tak też będziemy się oswajać z konkretnymi reklamami przed spotkaniami Ligi Europejskiej. To wszystko ma zwiększyć dochody klubów występujących w tych rozgrywkach. Do tej pory wiele polskich drużyn modliło się przed losowaniem, aby nie trafić na rywala ze wschodu, bo będą musiały sporo dokładać do całego interesu.

Zostanie stworzone również nowe logo rozgrywek - bardziej jaskrawe, bardziej przyciągające uwagę. Stare podobno źle się kojarzy. Z czym? "Cóż, ze starością" - stwierdził rzecznik prasowy UEFA William Gaillard.

"Jestem przekonany, że nowa formuła się sprawdzi" - dodał Platini po zakończeniu posiedzenia Komitetu Wykonawczego UEFA. "Te zmiany są bardzo ważne dla europejskiej piłki bowiem więcej fanów i więcej klubów będzie uczestniczyć w tym futbolowym święcie".

Oczywiście prezydent swoje, a kluby swoje. UEFA może mówić, że zależy jej na dobru fanów, ale kluby są bardziej pragmatyczne. "Musimy zmienić nieco markę Pucharu UEFA, aby zarabiać więcej pieniędzy" - przyznał prezes Bayernu Monachium Karl-Heinz Rummenigge. "Każdy ma dzisiaj wrażenie, że Puchar UEFA to rozgrywki drugiej kategorii. Bo jak odpadasz z Ligi Mistrzów, to automatycznie lądujesz tam. Jak na zesłanie. Trzeba zmienić takie podejście. Trzeba sprawić, aby nowy Puchar UEFA był tak szanowany, jak piętnaście lat temu" - dodaje.

UEFA ma wyjątkowo dużo pomysłów na to, aby nowe rozgrywki stały się bardziej szanowane. Jeden z nich zakłada, aby już nie dopuszczać do nich drużyn, które były finalistami rodzimych pucharów. Na przykład zdobywca Pucharu Anglii będzie mógł wystąpić w Lidze Europejskiej, ale ten, kto przegrał finał - już nie. W trzech ostatnich sezonach zdarzyło się bowiem, że finalistami Pucharu Szkocji były drugoligowe Gretna, Dunfermline i Queen of the South. Cała trójka grała oczywiście w Pucharze UEFA, co na pewno nie wpłynęło pozytywnie na prestiż "pucharu pocieszenia".

Ponadto działacze ogłosili wczoraj, że stworzą specjalną jednostkę do walki z nielegalnymi zakładami sportowymi. Platini nie ukrywa, że mafia bukmacherska zalazła mu za skórę. Nie tak dawno temu wyszło na jaw, że dwadzieścia pięć meczów eliminacyjnych do Pucharu UEFA mogło być ustawionych pod wpływem bukmacherów albo osób, które u "buków" zostawiają sporo gotówki. Rozgrywki, uznawane do tej pory za czyste, już tak czyste nie były. "Nielegalne zakłady bukmacherskie to jedno z największych niebezpieczeństw, jakie może dotknąć nasz sport" - powiedział sekretarz generalny UEFA David Taylor. "Chcemy, aby każdy mecz pod szyldem UEFA był poza jakimkolwiek podejrzeniem".

Jednostka do walki z mafią bukmacherską ma rozpocząć swoją działalność w przyszłym sezonie. Specjalni funkcjonariusze desygnowani przez UEFA będą współpracować z największymi firmami bukmacherskimi, dokładnie monitorując podejrzane zakłady. "W odpowiednim momencie będziemy reagować. Niestety, nie jesteśmy wszechmocni. Aby nasze działanie miało sens, muszą z nami współpracować rządy państw i policja" - powiedział Gianni Infantino z UEFA.