Mecze Polaków z Islandczykami nigdy nie są nudne, ale tym razem będzie szczególnie emocjonująco. Przecież stawką jest awans do strefy medalowej! A do tej pory polscy szczypiorniści wywalczyli medal igrzysk (brązowy) tylko raz - w 1976 r. w Montrealu.

Reklama

"Dawny bilans meczów między nami a Islandią nie jest istotny. Tu żadna statystyka nie będzie miała znaczenia. Czeka nas w środę mecz o wielką stawkę, o całą pulę, 60 minut walki do upadłego. Kto będzie miał więcej sił i szczęścia w końcówce, ten wygra" - mówi "Faktowi" Marcin Lijewski.

W mistrzostwach świata i igrzyskach Polacy spotykali się z Islandią 5 razy. 3 razy zwyciężyli, 2 przegrali, ale bilans bramek jest idealnie remisowy - 129:129. Dwa ostatnie spotkania z tym rywalem podopieczni Bogdana Wenty jednak wygrali - najpierw po dramatycznym spotkaniu w drugiej rundzie mistrzostw świata w Niemczech, a ostatnio podczas olimpijskich kwalifikacji we Wrocławiu.

"Pamiętam ten mecz z mundialu, pamiętam że zdobyłem ostatnie bramki. Ale teraz jestem w troszeczkę innej formie niż wtedy" - zauważa trochę ze smutkiem Karol Bielecki, który w mistrzostwach świata był bardzo ważnym ogniwem drużyny. Teraz nadal odczuwa skutki kontuzji z okresu przygotowawczego do igrzysk. "Brakuje mi przyśpieszenia, biegam w jednym tempie. Ale te minuty, które spędziłem na boisku w meczu z Francją, na pewno mi pomoże" - ocenia.

Reklama

W ostatnim spotkaniu grupowym przeciwko Francuzom cały mecz przesiedział na ławce (ubrany w strój reprezentacyjny, ale nie w buty do gry) kontuzjowany bohater z niemieckiego mundialu, drugi z bocznych rozgrywających, Marcin Lijewski. Jeszcze wczoraj w południe można było dokonać zmiany w składzie i zastąpić go Rafałem Kuptelem, ale poranne badania wykazały, że "Lijek" będzie mógł zagrać. Wenta postanowił więc nie zmieniać czternastki, która wywalczyła drugie miejsce w grupie A.

"Kilku chłopaków jest już mocno podmęczonych, ale w nich wierzę. W środę trzeba będzie dużo biegać i wywalczyć zwycięstwo, ale jest ono w naszym zasięgu. Cieszy mnie postawa Marcina Wicharego w bramce i reakcja Sławka Szmala, który sam stwierdził, że jeśli tak dobrze idzie koledze, to on nawet nie chce wchodzić na karne w meczu z Francją" - mówi Wenta i przedstawia Faktowi najsilniejsze strony Islandii. "Najgroźniejszy jest oczywiście Olafur Stefansson, musimy się zastanowić, czy nie wyłączyć go z gry indywidualną obroną. Nam jednak lepiej broni się systemem 6-0. Świetnie gra też w tym turnieju Petersson, a lewą stroną szybko do kontr biega Sigurdsson" - mówi.

"Pierwsze dwa mecz Islandii stały na bardzo wysokim poziomie, ale nasi rywale zaczynają chyba z niego spadać. Mają najwyżej ośmiu bardzo dobrych zawodników, a to może być zbyt mało, by wytrzymać cały turniej. Oby moja hipoteza, że słabną, się potwierdziła, obyśmy dopadli ich w ćwierćfinale, gdy stawka będzie tak wysoka! Moim zdaniem jest to bardzo możliwe, tym bardziej, że my gramy coraz lepiej. Bogdan tak zaplanował przygotowania, by na 20 sierpnia przyszedł szczyt formy. Sami czujemy się coraz mocniejsi" - zapewnia Marcin Lijewski, którego bardzo dobrze zastępuje ostatnio na boisku jego brat Krzysztof.

Reklama

Polacy mają ostatnio bardzo dobre kontakty z Islandczykami, ale jeszcze półtora roku temu, podczas niemieckiego mundialu, po meczu doszło do sporej awantury. Rywale zarzucali Polakom brak charakteru, a trener Alfred Gislason nie podał Wencie ręki. To jednak przeszłość. Dwa dni przed igrzyskami w Pekinie obie drużyny umówiły się nawet na wspólny trening i gierkę 2 razy 15 minut. Bramek teoretycznie nikt nie liczył, ale było widać, że więcej rzucili Polacy.

Oby tak samo było dziś wczesnym popołudniem czasu chińskiego i oby ekipie Wenty dane było zagrać o medale w ogromnej, mieszczącej 18 tysięcy widzów National Indoor Stadium. Właśnie w tej hali swoje złoto wywalczył tak lubiany przez piłkarzy ręcznych Leszek Blanik. Powtórka w wykonaniu naszych szczypiornistów - mile widziana.