Z dnia na dzień na australijskiej plaży robi się coraz bardziej niebezpiecznie. Sześciometrowy drapieżnik coraz częściej podpływa do zatoki. Ostatnio widziano go 140km na południe od Melbourne. A to oznacza, że jedna z konkurencji na marcowym turnieju staje pod znakiem zapytania. Na otwartym akwenie koło Melbourne mają rywalizować pływacy w wyścigach długodystansowych.
Organizatorzy zawodów mają ciężki orzech do zgryzienia. Do mistrzostw pozostało coraz mniej czasu, a działacze nie mają pomysłu, jak pozbyć się żądnego krwi olbrzyma. Pełne ręce roboty będą też mieć australijscy ratownicy. Razem z najlepszymi pływakami na świecie, do Melbourne zjadą tłumy kibiców. Sprzedano już prawie wszystkie z 45 tysięcy biletów. A to oznacza przepełnione plaże i śmiertelne niebezpieczeństwo dla turystów.
Na organizatorów pływackich mistrzostw świata w Melbourne padł blady strach. Dlaczego? Okazało się, że w pobliżu australijskiego miasta pojawił się drapieżny rekin. To żarłacz biały, jeden z najniebezpieczniejszych gatunków na świecie. Zagraża pływakom, którzy w marcu będą walczyć w wyścigach na otwartym basenie.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama