Opisana sytuacja miała miejsce przed Euro 2008. Przytaczamy ją z jednego względu - podczas turnieju w Norwegii Polacy byli w najważniejszych momentach tak samo zdołowani, jak wcześniej Lijewski. Gdy nie szło im z Chorwacją i Danią, zadziwiająco łatwo odpuszczali. W ogóle nie potrafili wyciągnąć wniosków z wielogodzinnych sesji motywacyjnych z psychologiem Marcinem Kochankowskim.

Reklama

Brak wiary w siebie to nie jedyny mankament drużyny Wenty. Nasi zawiedli przede wszystkim w kwestiach czysto sportowych. Najlepsi bramkarze bronią podczas turnieju ze średnią skutecznością 40 procent, tymczasem Adam Weiner i Sławomir Szmal wyłapywali zaledwie co czwarty rzut! "Byli w przeciętnej formie" - przyznał Wenta.

Polska drużyna w ogóle bardzo słabo grała w obronie. "Jeśli chodzi o defensywę, wyraźnie odstajecie od najlepszych w Europie. Popracujcie nad tym, bo gra w tyłach to teraz podstawa sukcesu w piłce ręcznej" - tłumaczy DZIENNIKOWI selekcjoner rewelacyjnej Danii Ulrik Wilbek.

Wenta zgadza się ze słowami Duńczyka: "Będziemy powoli zmieniać nasz system obronny. Odchodzimy od stylu 6-0" - zapewnia.

Selekcjoner widzi też inny powód naszej nienajlepszej gry na Euro 2008. "Zawiedli zmiennicy. Rok temu w Niemczech piłkarze, którzy wchodzili z ławki, dodawali zespołowi skrzydeł. Teraz nie wnosili nic ciekawego" - tłumaczy w rozmowie z DZIENNIKIEM.

Reklama

Wenta ma rację - tacy gracze, jak Michał Jurecki, Damian Wleklak czy Patryk Kuchczyński kompletnie nie sprawdzili się w Norwegii. W tej sytuacji Polakom ciężko było rywalizować z Chorwatami czy Duńczykami, którzy mieli czternastu wyrównanych zawodników, a my co najwyżej 8-9.

Co jeszcze, poza formą rezerwowych, Polacy muszą poprawić przed kwalifikacjami olimpijskimi? "Grę skrzydłowych. Szczególnie zawodnicy występujący na prawej flance wnosili do zespołu zdecydowanie za mało" - opowiada Wenta.

Reklama

"Więc może powoła pan Konrada Wilczynskiego z Fuechse Berlin, który radzi sobie znakomicie?" - dopytujemy selekcjonera. "Nie, bo on nie ma polskiego obywatelstwa" - rozkłada ręce trener.

To właśnie jest minus Wenty - zbyt często uważa się za nieomylnego. Tak naprawdę Wilczynski, obywatel Austrii, syn Polaków, już dawno zadeklarował na łamach DZIENNIKA chęć gry w naszej kadrze. Wenta puścił te słowa mimo uszu. Dlaczego? Bo uznał, że Konrad nie pasuje mu do drużyny. Dość odważna decyzja zważywszy na to, że Wilczynski jest jednym z najlepszych strzelców najsilniejszej ligi świata (niemieckiej) i gra na pozycji, która w naszej reprezentacji wyraźnie szwankuje...

Żeby nie kopać leżącego, trzeba przyznać, że nie wszystko w polskiej drużynie wygląda źle. Nadal mamy dwie mocne strony: dobrą drugą linię (Grzegorz Tkaczyk, Karol Bielecki i Lijewski, a także młody, zdolny Bartłomiej Jaszka) i taką samą atmosferę w zespole, w którym - mimo słabych wyników - nie ma podziałów.

"To zasługa Bogdana Wenty. To najlepszy trener, jaki prowadził kadrę w ostatnich 20 latach. Każdy z nas skoczyłby za nim w ogień. Mimo że nie osiągnęliśmy sukcesu na Euro 2008, nie wyobrażamy sobie, by zmieniono szkoleniowca" - mówi Sławomir Szmal.

Kapitan Wenta musi zostać, choć kilku jego "marynarzy" powinno czym prędzej opuścić pokład statku. Wleklak, Artur Siódmiak, Mariusz Jurkiewicz czy Kuchczyński to ludzie, którzy są za słabi jak na drużynę wicemistrzów świata.