Jak zazwyczaj na Hungaroringu na początku pierwszego treningu nikt nie jeździł. Kierowcy siedzieli w garażach czekając, aż na tor wyjadą rywale i oczyszczą tradycyjnie brudną jezdnię węgierskiego toru. Po pierwszej serii przejazdów Kubica był zadowolony ze swojego auta. "Balans samochodu jest dobry i także przyczepność jest bardzo dobra" - raportował swojemu inżynierowi przez radio. Potem zajął się dostrajaniem bolidu oraz porównywaniem opon, które zgodnie z oczekiwaniami mocno granulkowały. W porannej sesji Robert był siódmy, ze stratą 1.3 sekundy do zwycięzcy Felipe Massy w Ferrari - czytamy w DZIENNIKU.

Reklama

W popołudniowym treningu kierowcy przejechali znacznie więcej okrążeń. Polak spadł na ósme miejsce. "Na nowych oponach przyczepność tylnych kół nie jest rewelacyjna. Tył jest nerwowy - nie wiem dlaczego, ale balans nie jest idealny. Duża nadsterowność. Po kilku okrążeniach ogumienie zaczyna działać całkiem dobrze. Ogólnie zyskaliśmy trochę lepszą trakcję na prostych, ale tył jest luźny i mamy dużo granulkowania" - meldował przez radio Kubica pod koniec drugiej sesji.

Najszybszy był tym razem Lewis Hamilton w McLarenie, ale dystans Roberta do czołówki zmalał do 0.8 sekundy. Jak zazwyczaj w drugim treningu znacznie zwolnili kierowcy Ferrari. Piątek był jednak chłodniejszy, niż oczekiwano, a włoskie bolidy znacznie szybsze są na gorącym torze, więc Felipe Massa i Kimi Raikkonen przed kwalifikacjami i wyścigiem będą modlić się o jak największy, typowy dla Grand Prix Węgier upał.

Jak przebiegały dzisiejsze przygotowania?

Robert Kubica: Porównywaliśmy opony i dostrajaliśmy samochód. Miałem duże granulkowanie opon, ale podobny problem mieli wszyscy, ponieważ Bridgestone przywiózł tutaj dwa najmiększe rodzaje gum. Prognozy zwiastują, że będzie jeszcze goręcej więc zapewne kłopoty z ogumieniem będą jeszcze większe.

Reklama

Możemy liczyć na lepszy wynik, niż ostatnio?

Cóż, poprzednie dwa wyścigi były dla mnie pechowe, a szczególnie Grand Prix Niemiec, kiedy do połowy wyścigu byłem bardzo szybki, ale potem neutralizacja przetasowała karty. Mam nadzieję, że w ten weekend dopisze mi więcej szczęścia.

Reklama

Pana strata do lidera tabeli wzrosła już do 10. punktów. Czy nie traci pan nadziei na mistrzostwo?

Dopóki jest matematyczna szansa na tytuł, dopóty będę dawał z siebie wszystko. F1 to sport, w którym wszystko może się zmienić bardzo szybko - w zależności od toru i warunków. Pamiętajmy, że po Grand Prix Australii miałem 10 punktów straty do lidera tabeli, a siedem wyścigów później w Kanadzie objąłem prowadzenie w mistrzostwach świata. Może więc znowu za siedem wyścigów będę liderem, ale będzie ciężko (śmiech).

Zaledwie dwa lata temu debiutował pan właśnie na Hungaroringu, a teraz walczy pan o mistrzostwo świata. Czy tak szybkie postępy są dla pana zaskoczeniem?

Nie. Kierowca potrzebuje dobrego samochodu, a w tym sezonie BMW Sauber dostarczył mi dosyć mocne i niezawodne auto. Ostatnio miałem pecha, ale ogólnie zrobiliśmy duże postępy przez te dwa lata, a w zasadzie trzy, bo to już nasz trzeci sezon. Wszyscy na to ciężko pracowaliśmy. I nadal pracujemy, chcemy się wspiąć na sam szczyt.