MAŁGORZATA CHŁOPAŚ: Skąd tak dobra postawa Słowacji w eliminacjach do mundialu?

Słowacja liczy tylko pięć milionów mieszkańców, więc nie mamy wielu piłkarzy, ale za to utalentowanych, którzy regularnie grają w najlepszych ligach świata - Premier League, Bundeslidze, Serie A. W naszej kadrze jest przecież Stanislav Szestak, najlepszy strzelec Bochum, jest gwiazdor Liverpoolu Martin Szkrtel. Mamy Marka Hamsika robiącego furorę we Włoszech i Roberta Vittka z ligi francuskiej. Są więc nazwiska, ale jest też szczęście - w meczu z Polską do niemal samego końca przegrywaliśmy 0:1, ostatecznie zdobyliśmy 3 punkty.

Reklama

Szczęście to wasz główny atut?

W żadnym razie. Po pierwsze nasi piłkarze tworzą drużynę bez gwiazdorskich manier. Mogliby powiedzieć "jestem kimś wielkim, strzelam gole na zawołanie". Tymczasem podchodzą do gry w kadrze bardzo skromnie i z pokorą. A ich umiejętności, dzięki występom w czołowych ligach, stale rosną. Przenoszą doświadczenie z meczów klubowych na reprezentacyjne. Ważna jest też osoba selekcjonera - Vladimir Weiss zebrał indywidualności i zrobił z nich zespół wierzący w swoją siłę.

Reklama

Czy grupowi rywale, w tym Polacy, was nie zlekceważyli?

Ta drużyna od początku pokazywała, że jest w niej coś wyjątkowego, że zawodnicy mają pojęcie o piłce i charakter. Gdyby więc Polacy zlekceważyli Słowację, byłoby to dziwne...

Może więc Polakom brakuje charakteru?

Reklama

No nie wiem. Przez ostatnie siedem lat trzy razy awansowaliście na najważniejsze piłkarskie imprezy. Pierwszy raz w historii zagraliście na Euro. I wy wciąż jesteście niezadowoleni. Nie rozumiem tego. Oczywiście wyniki są ważne, ale można przegrać po świetnej grze. Taki jest sport - raz się wygrywa, raz przegrywa. A wy z tego robicie tragedię.

A dla Słowaków brak awansu nie byłby tragedią?

W tej sytuacji, w jakiej teraz jesteśmy, oczywiście że by był. Ta drużyna wywalczyła sobie prawo gry w barażach, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Ja jestem jednak spokojny o podopiecznych Weissa.

Jak się znajduje takich Hamsików i Szkrtelów?

Robimy to, co cała piłkarska Europa - szkolimy młodzież. Wyszukujemy zawodników, którzy mają wrodzone predyspozycje do piłki. Najważniejsze cechy to szybkość i odpowiedni charakter. Sprawdzamy co ci chłopcy wiedzą o piłce. Nierzadko przyglądamy się też ich rodzicom żeby wiedzieć, czego można się po nich spodziewać fizycznie. Czy będzie wysoki, jak klei mu się piłka. Kiedyś mówili, że słowackim specjalistą od pracy z młodzieżą jest Duszan Radolski. Trenowałem chyba wszystkie drużyny młodzieżowe. Z U21 awansowałem na igrzyska olimpijskie.

Na Słowacji modny jest skauting?

Dopiero nad tym pracujemy. Od Czechów wciąż dzieli nas przepaść. W takich klubach jak Sparta Praga czy Slavia pracuje po 5-7 specjalistów od wyszukiwania talentów. Ale z kolei działa u nas coraz więcej licencjonowanych menedżerów, którzy sprzedają piłkarzy na zachód. Syn selekcjonera, Vladimir Weiss, jest w Manchesterze City, Miroslav Stoch grał w Chelsea. Na testach w Legii był zdolny bramkarz Filip Mentel, który też ma za sobę występy w szkółce Citi. Ale nie jest różowo.

Czego brakuje?

Oczywiście pieniędzy. Słowacki związek piłki nożnej wysyła do klubów pieniądze dla trenerów szkolących młodzież. Bo w klubach z finansami jest ciężko, choć wszystko jest już przecież w rękach prywatnych właścicieli. Najlepiej poukładana jest MSK Żilina, która zresztą pod moją wodzą osiągnęła historyczny sukces i awansowała do fazy grupowej Pucharu UEFA. Wygraliśmy nawe na Aston Villa 2:1. Coś ruszyło się też w Slovanie Bratysława, w Nitrze. Ale nie wszyscy przetrwali. Nie istnieje już drugi klub z Bratysławy, Inter, słynący zawsze z dobrego szkolenia młodzieży. Na pewno słowackie kluby nie mają takich budżetów, co polskie. Jeśli porównać budżet np. Ruchu Chorzów i klubów słowackich, to tyle pieniędzy miałby u nas ewentualnie najbogatszy klub.

Liga się nie rozwija?

Mimo wszystko rozwija. Są menedżerowie, którzy przywożą na Słowację coraz więcej obcokrajowców. W Żilinie gra Brazylijczyk, jest też Macedończyk, są czarnoskórzy piłkarze. Superliga zaczyna się otwierać na nowości, tak jak ekstraklasa. Mamy jednak problemy z bazą. Żilina zrobiła piękny ośrodek treningowy, szykowana jest Trnava i Nitra. Slovan czeka, bo na jego obiektach ma powstać stadion narodowy. Może kiedy awansujemy na mundial, to wszystko się rozpędzi? No i może zaczną nas oglądać kibice?

Teraz nie przychodzą na mecze?

No niestety. Spójrzmy na Górnik Zabrze - tam potrafi przyjść 15 tysięcy kibiców i to na mecz pierwszej ligi. A na Słowacji na stadiony chodzi garstka fanów. A przecież właśnie to dopinguje zawodników i trenerów do pracy. Kibice w Polsce interesują się wszystkim, co związane z klubem. W Polonii miałem już rozmowę z fanami. Gdy byłem w Ruchu, przyszła cała trybuna ludzi, by porozmawiać o grze piłkarzy. Ja lubię tę presję, dreszczyk emocji.

To może powinien pan prowadzić kadrę Słowacji? Presja byłaby duża.

Musi być oferta. Zresztą mam już za sobą debiut na tym stanowisku.

Dawno temu prowadził pan Słowację w towarzyskim meczu z Polską...

I przegraliśmy z wami 1:3. Byłem selekcjonerem tymczasowym, zupełnie jak wasz Stefan Majewski. Powinienem zresztą trafić do Księgi Rekordów Guinessa, bo w ciągu 24 godzin poprowadziłem trzy reprezentacje! Najpierw we wtorek wieczorem U20 w meczu z Danią, potem w środę po południu U21, a dwie godziny później pierwszą drużynę.

Trudno mobilizuje się piłkarzy, gdy wiedzą, że trener jest tylko na chwilę?

Niekoniecznie. Na tym poziomie pilkarze już wiedzą, o co grają. Może nawet zostałbym selekcjonerem na dłużej, ale awansowałem z U21 na Mistrzostwa Europy.

Słowaków prowadzi w środę Vladimir Weiss. Jakby go pan ocenił?

Weiss to mój piłkarz, prowadziłem go jako trener. To wielokrotny reprezentant Słowacji. Osiągał sukcesy jako zawodnik i dobrze odnalazł się po drugiej stronie. Świetnie umie ocenić umiejętności piłkarzy. To rasowy menedżer, co zresztą pokazał w Artmedii Petrżałka, którą wprowadził do Ligi Mistrzów. Właściciel sypnął pieniędzmi, ściągnęli najlepszych piłkarzy z całej Słowacji i stał się mały cud. Teraz umiejętności menedżerskie przeniósł do reprezentacji.

Czy słowaccy trenerzy czerpią z zachodu?

Staramy się dużo podróżować i uczyć. Ja na przykład byłem na stażu z Japonii i wróciłem w szoku. Gdyby zawodnicy w Polsce czy na Słowacji trenowali tyle, co Japończycy, to karetki by ich zabierały z boiska. Podobało mi się. To było dobre zapieprzanie. Najbardziej podoba mi się liga angielska – ta rywalizacja, wejście do meczu. Nic nie odpuszczają. Walka od pierwszej do 90 minuty. Tak powinna grać i Słowacja, i moja Polonia.