O tym, że zaangażowanie w Formułę 1 nie do końca odpowiada wizji rozwoju Renault, można było wnioskować z tonu niedawnych komentarzy szefa koncernu Carlosa Ghosna. Nie jest on wielkim zwolennikiem sportów motorowych. O wiele bardziej leżą mu na sercu technologie ekologiczne, których na razie nie da się pogodzić z potrzebami F1. Jeśli dodać do tego niedawne przejścia teamu związane z aferą singapurską oraz kryzys w branży motoryzacyjnej, który zmusił już do odrotu bolidy firmowane przez Toyotę i BMW, los Renault wydaje się przesądzony. Tyle tylko, że firma podpisała wcześniej ze Światową Federacją Samochodową (FIA) Umowę Concorde, która zobowiązuje ją do udziału w F1 aż do 2012 roku. Sposobem na wyjście z tej opresji może okazać się sprzedaż całego teamu z siedzibą w brytyjskim Enstone.

Reklama

Jeszcze w zeszły czwartek, kiedy odbyło się posiedzenie zarząu Renault, mowa była o dwóch podmiotach zainteresowanych przejęciem kontroli nad teamem.

Jednym z inwestorów ma być firma Prodrive kierowana przez Davida Richardsa, byłego szefa temów BAR i Benetton. Gdyby wygrała ta knadydatura (popierana podobno przez management teamu), nazwa Renault zniknęłaby z F1, a francuski producent byłby tylko dostawcą silników. Drugi potencjalny kupiec, faworyzowany przez Ghosna i Berniego Ecclestonea, to Genii Capital zarządzana przez Gerarda Lopeza. W tym przypadku Renault pozostanie w nazwie, a szefem teamu będzie prawdopodobnie Craig Pollock, kiedyś założyciel teamu BAR i menedżer Jacquesa Villeneuve'a. Całkiem możliwe, że Kanadyjczyk, którego Kubica zastąpił w BMW Sauber, zostanie jego kolegą z teamu.

Ecclestone, zarządzający prawami komercyjnymi w F1, powiedział, że do Renault zgłosiło się jeszcze dwóch innych oferentów. Zarząd Renault zbierze się w tym tygodniu, według Ecclestone'a interes zostanie ubity przed świętami.

Reklama