Nic się nie zmieniło, Robert Kubica to nadal dobry kierowca. Popełnia błędy, ale pamiętajmy, że popełniał je także w zeszłym roku, kiedy wszyscy się nim zachwycali. Różnica polega na tym, że wtedy miał bezawaryjny bolid. A w Formule 1 to decydująca różnica.
W końcówce ubiegłego sezonu Kubica był największą gwiazdą F1. Zainteresowanie młodym Polakiem byłoby jeszcze większe, gdyby przejścia na emeryturę nie ogłosił Michael Schumacher. Teraz Kubica nie jest nazywany gwiazdą. Tę rolę przejął rewelacyjny Brytyjczyk Lewis Hamilton z McLarena, który w dwóch pierwszych wyścigach w swojej karierze w F1 zajął trzecie i drugie miejsce.
Nie oznacza to, że po dwóch fatalnych wyścigach Kubica znalazł się w podbramkowej sytuacji. W F1 presja zawsze jest ogromna, nawet podczas testów i treningów. Ale na Kubicę takie sprawy nie mają wpływu. Polak zawsze doskonale radził sobie z presją, więc poradzi sobie i tym razem. Zagraniczni dziennikarze często pytają polskich, czy się nie przesłyszeli i czy Kubica rzeczywiście powiedział, że nie wie, co to stres. A Polak powtarza to przy każdej okazji.
Zmartwieniem Kubicy jest bolid. Z powodu ciągłych awarii przegrywa rywalizację z kolegą z BMW Sauber, Nickiem Heidfeldem. W F1 to bardzo ważne. W tym sporcie nieustannie trwa wyścig technologii, więc nie da się porównać mocy bolidów różnych zespołów. Tak naprawdę kierowcę można porównywać tylko z jego kolegą z teamu, jeżdżącym podobnym samochodem. W tym sezonie Kubica już dwa razy przegrał z Heidfeldem.
Ich szef Mario Theissen przyznał, że to pech i błędy zespołu (m.in. Polaka za późno wypuszczono na tor w decydujących momentach kwalifikacji). "Mam nadzieję, że to koniec błędów" - mówił Kubica na wczorajszej konferencji prasowej. "W Malezji kosztowało mnie to nawet stratę trzech miejsc na starcie. Musimy wyciągnąć z tego wnioski" - dodał.
Szczegółowe analizy pokazują, że Kubica jest szybszy od Heidfelda. I stąd jego problemy, bo mocniej eksploatuje bolid. Jego styl jazdy jest bardziej wymagający dla samochodu. Wątpliwe, by inżynierowie uporali się z wadliwą skrzynią biegów jeszcze przed wyścigiem w Bahrajnie. Ale potem, przed Grand Prix Hiszpanii, będą mieli na to blisko miesiąc.
Kubica stoi więc przed ogromnym wyzwaniem. Musi poradzić sobie z szybkim, ale awaryjnym samochodem. Michael Schumacher, jeżdżąc nawet nie najmocniejszym bolidem, potrafił z niego wydobywać wszystko to, co najlepsze. Jeżeli jakiegoś kierowcę można nazwać wybitnym, to właśnie Schumachera. Kubica na razie wybitny nie jest, ale nawet po dwóch słabych wyścigach nie stracił renomy.
To Polak typowany jest na lidera BMW Sauber, a przyszłość Heidfelda, któremu kontrakt kończy się po tym sezonie, jest niepewna. Szkoda, by Polak zmarnował tak dobrą sytuację kolejnymi słabymi występami. Szef ekipy BMW Mario Theissen na pewno będzie porównywał swoich kierowców. Na razie zapowiedział, że skład zespołu na przyszły sezon ogłosi po ostatnim tegorocznym wyścigu. "Chcę zostać w BMW, ale nie zamierzam tak długo czekać na decyzję" - zapowiedział w czwartek Heidfeld.