Do mety dojechało dwóch reprezentantów Polski ze stratą ponad sześciu minut: Michał Kwiatkowski zajął 36. miejsce, a 46. był debiutujący w biało-czerwonych barwach Cesare Benedetti.
Alaphilippe zgasił entuzjazm belgijskich kibiców, których setki tysięcy zebrały się przy 268-kilometrowej trasie z Antwerpii do Leuven. Triumfował w stylu podobnym jak przed rokiem we włoskiej Imoli: po samotnym ataku 17 km przed metą. Jest pierwszym w historii dwukrotnym mistrzem świata z Francji.
Bolesną porażkę ponieśli gospodarze. Niekwestionowanym liderem był faworyt rywalizacji Wout van Aert, któremu podporządkowali się wszyscy zawodnicy, łącznie z Remco Evenepoelem.
Pierwsza istotna akcja nastąpiła... 178 km przed metą. Zaatakował Francuz Benoit Cosnefroy, a dołączyli do niego m.in. Słoweniec Primoz Roglic, Duńczyk Kasper Asgreen i Evenepoel. Zmusiło to do wysiłku ekipę Włoch, która przez blisko godzinę jechała na czele peletonu, próbując doścignąć ucieczkę.
Evenepoel musiał kontrolować również kolejną ucieczkę z udziałem 11 kolarzy, zainicjowaną przez innego Francuza Valentina Madouasa. Gdy do mety zostało 58 km, przyspieszył na podjeździe Alaphilippe, rozrywając grupę faworytów i doprowadzając do powstania nowej, 17-osobowej czołówki. Nie było już w niej żadnego z Polaków.
Dwa ataki Francuza
W końcówce Alaphilippe atakował dwukrotnie. Pierwsza próba się nie powiodła, a druga była już skuteczna i szybko uzyskał kilkunastosekundową przewagę nad czteroosobową grupą pościgową, którą tworzyli van Baarle, Valgren, Stuyven oraz Amerykanin Neilson Powless. Dopiero w następnej grupce zostali faworyci: van Aert, Holender Mathieu van der Poel i Włoch Sonny Colbrelli. Do mety sytuacja już się nie zmieniła i Alaphilippe pewnie sięgnął po drugą tęczową koszulkę.
Nie wyobrażałem sobie, że przejadę na czele półtorej rundy. To nie było planowane i nie sądziłem, że wytrzymam do końca. Czułem ból, w końcu zacząłem myśleć o moim maleńkim synku. Brak mi słów! Wielu kibiców było za Belgią i Woutem van Aertem. Prosili mnie, żebym zwolnił i nie mieli zbyt miłych słów. Dziękuję im, bo to sprawiło, że chciałem jeszcze mocniej naciskać na pedały - powiedział 29-letni Francuz.