Triumfatror wyścigu Paryż-Roubaix Holender Mathieu van der Poel zamierza podjąc kroki prawne przeciwko widzowi, który rzucił mu w twarz pełnym bidonem. "To było jak trafienie kamieniem" - powiedział po wyścigu.
Kolarz chce postawić kibica przed sądem
Mathieu van der Poel wygrał niedzielny wyścig, ale na mecie jego radość była zmącona. To niedopuszczalne. To był pełny bibon, ważył pół kilograma, a ja jechałem 40 km/h. To było jak uderzenie kamieniem w twarz. Bardzo bolało. Mam nadzieję, że uda nam się zidentyfikować tego widza i postawić go przed sądem – wyjaśnił holenderski kolarz.
Niebezpieczny incydent 33 km przed metą
Na trasie "Piekła Północy", szczególnie na słynnych odcinkach brukowych, zgromadziły się jak zwykle tłumy kibiców kolarstwa, w większości bezpiecznie dopingujących kolarzy. Okazało się jednak, że znalazła się wśród nich osoba, której wybryk mógł doprowadzić do poważnych konsekwencji.
Cały incydent zarejestrowały kamery telewizyjne, towarzyszące jadącemu już samotnie na czele wyścigu kolarzowi zespołu Alpecin. Został on najwyraźniej celowo zaatakowany przez widza, który rzucił w jego twarz bidonem na brukowanym odcinku Templeuve, około 33 kilometrów przed metą w Roubaix. Ciśnięty z pobocza ze sporą siłą żółty bidon uderzył van de Poela, odbił się i spadł na jezdnię.
To nie pierwszy atak na van der Poela
Holender już wcześniej bywał obiektem agresji ze strony widzów, między innymi został opluty podczas jednego z wyścigów. Niedzielny atak uznał jednak za grożący zdrowiu i życiu, stąd zdecydowana reakcja i zapowiedź działań prawnych.