Jeden z najbardziej doświadczonych szczypiornistów w ekipie Bogdana Wenty, mimo ciężkiego sezonu w Bundeslidze na najbliższe kilkanaście dni zapomni o zmęczeniu i drobnych problemach ze zdrowiem. Trenerów kadry już dawno przyzwyczaił, że na wielkich imprezach może grać choćby nafaszerowany zastrzykami przeciwbólowymi.

Reklama

– Dzisiaj na blokadach grają prawie wszyscy. Jestem poobijany, ale tę małą komórkę, która przypomina o bólu, trzeba teraz wyłączyć. Musimy zacisnąć zęby i wytrzymać obciążenia, jakie nas czekają. Kiedy wyjdziemy na parkiet, nie można odpuścić choćby na dwie minuty, bo chwila dekoncentracji może kosztować nas dwa punkty – zaznacza Siódmiak.

Kołowy TuS Nettelstedt Lübbecke jest przekonany, że dzięki doświadczeniom z ostatnich kilku lat, tegoroczne mistrzostwa świata będą dla Orłów Wenty udane i szczęśliwe. – Praktycznie ta sama drużyna z dwóch poprzednich mistrzostw wróciła z dwoma medalami. Trzon zespołu nie zmienił się od 4-5 lat, poza tym jesteśmy dziś bogatsi o doświadczenia z tamtych imprez – tłumaczy Siódmiak. I dodaje, że marsz po miejsce w czołowej trójce turnieju powinien rozpocząć się już od piątkowego spotkania ze Słowacją.

– Ten mecz pokaże, w jakiej formie naprawdę jesteśmy. W roli faworytów grupy wymienia się nas i Szwedów, ale nie można zapominać o reszcie, bo na mistrzostwach nie ma słabeuszy. Korea to silny i nieobliczalny zespół, za to grając z Argentyną lub Chile można teoretycznie spodziewać się łatwiejszego meczu. Za każdym razem i tak damy z siebie wszystko – zapowiada.

Reklama

W ostatnich sparingach przed wyjazdem do Szwecji największą bolączką polskich szczypiornistów była kiepska gra w obronie. W poniedziałek i wtorek to właśnie nad tym elementem gry pracował ze swoimi zawodnikami trener Bogdan Wenta.

– Musimy szybciej wyprowadzać piłkę z obrony do ataku. W ataku pozycyjnym jesteśmy dobrzy, ale piłka ręczna jest dziś o wiele szybsza niż jeszcze kilka lat temu, dlatego będziemy starali się skutecznie kontrować rywali. Nie mam żadnych osobistych rachunków do wyrównania, więc zostaje nam pozytywna mobilizacja i koncentracja. Co jeszcze? Raczej nie ogolę się do meczu, zresztą w ogóle rzadko to robię – śmieje się Siódmiak.

>>> Czytaj także: Bakero ufa tylko swoim?