Polska: Piotr Wyszomirski - Adam Malcher, Tomasz Rosiński 0, Patryk Kuchczyński 1, Piotr Grabarczyk 0, Daniel Żółtak 0, Robert Orzechowski 1, Bartłomiej Tomczak 6, Mariusz Jurkiewicz 3, Grzegorz Tkaczyk 6, Marcin Lijewski 2, Krzysztof Lijewski 2, Tomasz Tłuczyński 4, Bartłomiej Jaszka 1, Bartosz Jurecki 6, Piotr Chrapkowski 0.
Najwięcej bramek dla Słowenii: Jure Natek 8, David Spiler 6, Matjaz Brumen 5.
Kary: Polska - 12 minut, Słowenia - 10 minut.
Sędziowali: Thierry Dentz i Denis Reibel (obaj Francja).
Widzów ok. 4,5 tys. (komplet).
W pierwszym meczu Polska przegrała w Lublanie 28:30.
Pierwszą bramkę dla polskiego zespołu zdobył w Zielonej Górze Tomasz Tłuczyński; szybko wyrównał jednak Jure Natek. Dzięki skutecznym akcjom Tłuczyńskiego, Bartosza Jureckiego i Mariusza Jurkiewicza gospodarze prowadzili 5:3. Na więcej nie pozwalał bramkarz Słoweńców Matevz Skok.
Mimo ataków Słoweńców podopieczni Bogdana Wenty utrzymywali dwu-trzy bramkową przewagę, także dzięki postawie Piotra Wyszomirskiego między słupkami. Jednak gdy do wyrównania 8:8 doprowadził Matjaz Brumen, Polacy jakby stracili impet.
Na kilkanaście sekund przed końcem połowy o czas poprosił Wenta. Motywacja trenera pomogła; biało-czerwoni wywalczyli karnego, którego bezbłędnie wykonał Bartłomiej Tomczak.
W drugiej części spotkania szkoleniowiec miał także powody do zadowolenia. Podopieczni cały czas utrzymywali dwu-trzy bramkową przewagę.
Niesieni głośnym dopingiem kibiców w nowoczesnej zielonogórskiej hali skutecznie atakowali bramkę rywali. Słoweńcy nie potrafili znaleźć sposobu na obronę, a grę utrudniał im jeszcze Wyszomirski, który obronił kilka strzałów z rzędu.
Minutę przed końcem o czas poprosił Wenta, by za chwilę kibice i piłkarze mogli się cieszyć zwycięstwem na Słoweńcami