25-letni Siess (Fundacja Gdańska Szkoła Floretu), który zajmuje 33. miejsce na liście światowej, w 1/32 finału pokonał 24. w tym rankingu Toshiyę Saito 15:7. Japończyk to wicemistrz globu sprzed dwóch lat.

Kolejnym rywalem gdańszczanina był niżej notowany Kanadyjczyk Maximilien Van Haaster, a Polak wygrał także 15:7. W 1/8 finału z kolei zwyciężył mającego w dorobku tytuły wicemistrza olimpijskiego z Rio de Janeiro (2016) i wicemistrza globu z 2015 roku Amerykanina Alexandra Massialasa 15:10.

Reklama

W ćwierćfinale Siess zmierzył się z robiącym furorę w stolicy Węgier Mepstaedem. Trenujący na co dzień w USA Brytyjczyk w 1/32 finału wyeliminował broniącego tytułu lidera światowego rankingu Włocha Alessio Foconiego, a później uporał się m.in. z wysoko notowanym Czechem Alexandrem Choupenitchem.

Początek walki był wyrównany, Polak prowadził nawet 3:2, ale później przewagę uzyskał rywal, który systematycznie ją powiększał. Syn brązowego medalisty olimpijskiego z Barcelony w tej broni drużynowo Cezarego Siessa zbliżył się jeszcze na 8:11, lecz w końcówce 51. dotychczas w klasyfikacji florecistów Mepstaed nie dał sobie odebrać zwycięstwa.

Życiowy sukces Michała, który zaprezentował się z bardzo dobrze. Z drugiej pewien niedosyt, bo wydawało się, że medal jest naprawdę blisko, a teoretycznie silniejszych niż Brytyjczyk rywali pokonał wcześniej, jak choćby Massialasa. Mepstaed jednak miał dziś jeszcze większy +dzień konia+ niż nasz zawodnik i stanie na podium - przekazał PAP obecny w Budapeszcie dyrektor sportowy Polskiego Związku Szermierczego Ryszard Sobczak.

Jak podkreślił, najważniejsze jednak, żeby Siess w podobnej dyspozycji jak w sobotę był we wtorek, kiedy rozpocznie się rywalizacja drużynowa, najważniejsza w perspektywie walki o start w igrzyskach w Tokio.

Wtedy czeka nas kluczowy z naszego punktu widzenia mecz o ćwierćfinał z silną ekipą Hongkongu i liczę, że Michał w takiej formie będzie podporą zespołu - dodał świetny w przeszłości florecista.

Ostatni indywidualny medal MŚ polski florecista wywalczył w 2002 roku - Piotr Kiełpikowski był wtedy trzeci.

Reklama

Andrzej Rządkowski zajął 62. miejsce, Leszek Rajski (obaj Wrocławianie) był 71., a Krystian Gryglewski (Fundacja Gdańska Szkoła Floretu) - 72.

Szóste lokata Siessa to najlepszy wynik polskich szermierzy w indywidualnych startach w stolicy Węgier. Do "32" przebiły się poza nim tylko florecistki Hanna Łyczbińska i Julia Walczyk, a pozostali biało-czerwoni zajęli odległe pozycje.

W sobotę zaczęły się już zmagania drużynowe. Zespół szpadzistek awansował do ćwierćfinału, w którym w niedzielę spotka się z Ukrainą. W szabli męskiej biało-czerwoni nie startują.