Musimy nadal szukać najlepszego rozwiązania, by igrzyska były bezpieczne dla zdrowia. W tej chwili nie ma żadnej efektywnej strategii, która powstrzymałaby rozprzestrzenianie się wirusa. Byłoby ciężko teraz przeprowadzić igrzyska, ale w lipcu możemy być w całkowicie innej sytuacji - powiedział Oshitani.
Lokalny Komitet Organizacyjny, jak i Międzynarodowy Komitet Olimpijski, zapewniają na razie, że igrzyska nie są zagrożone, a przygotowania idą zgodnie z planem. Nie jest też rozważany żaden wariant B.
Oczywiście w tej chwili trudno cokolwiek powiedzieć. Nie jestem pewien, jak będzie wyglądała sytuacja w lipcu, ale podejrzewam, że nie będzie dużej epidemii w Japonii - powiedział Oshitani, który długo współpracował z WHO (Światowa Organizacja Zdrowia).
Najbardziej martwi go fakt, że koronawirus pojawił się także w Europie i Afryce. Uważa też, że rząd japoński powinien wspierać wszystkie kraje w walce z wirusem. Bo jeśli choroba będzie się rozprzestrzeniać po świecie, trudno będzie rozegrać bezpieczne igrzyska - zaznaczył.
Epidemia zapalenia płuc wywoływanego przez nowy rodzaj koronawirusa wybuchła w grudniu w Wuhan w środkowych Chinach. Według oficjalnych danych w Chinach kontynentalnych potwierdzono dotychczas ponad 75 tys. przypadków zakażenia i ponad 2000 zgonów spowodowanych wirusem. Chińskie władze praktycznie odcięły od świata liczący 11 mln mieszkańców Wuhan i wprowadziły ograniczenia w przemieszczaniu się w szeregu okolicznych miast.
Wirus przedostał się jednak poza granice Chin. W Japonii z tego powodu zmarła jedna osoba.
W tym tygodniu na temat igrzysk ostrożnie wypowiedział się także dyrektor regionalny WHO Shigeru Omi. W jakim miejscu będziemy 24 lipca, kiedy igrzyska mają się zacząć, bardzo trudno przewidzieć. To zależy od wysiłków społecznych - miejscowych i międzynarodowych. Nikt nie jest w tej chwili w stanie przewidzieć, jak się to będzie rozwijać - podkreślił.