Dla Sego mecze z Vive mają szczególny charakter. Chorwacki bramkarz w latach 2014-2016 był zawodnikiem drużyny ze stolicy regionu świętokrzyskiego.

Chciałbym podziękować kieleckim kibicom. Wspaniale znowu było wrócić tutaj. Pełna Hala Legionów, niesamowita atmosfera. Tak było wtedy, gdy tutaj występowałem, tak jest i teraz - podkreślił bramkarz francuskiej drużyny.

W rozegranym w Montpellier pierwszym ćwierćfinałowym spotkaniu Sego był najlepszym zawodnikiem gospodarzy. Odbił 14 piłek i to dzięki niemu zespół trenera Patrice'a Canayera przegrał tylko trzema bramkami (28:31) i zachował jeszcze szanse na awans do Final Four. W meczu rewanżowym w Kielcach francuska ekipa nie miała już nic do powiedzenia. Mistrzowie Polski już do przerwy prowadzili 15:8, praktycznie rozstrzygając losy rywalizacji.

Reklama

"Od samego początku nie mieliśmy żadnych szans"

Reklama

Od samego początku nie mieliśmy żadnych szans. Nie graliśmy dobrze w obronie, nasza gra w ataku też pozostawiała wiele do życzenia. Ale, jak to mówią - tak grasz, jak przeciwnik pozwala. A kielczanie nie pozwolili nam na zbyt wiele - powiedział Chorwat, który był pod wrażeniem gry zespołu Tałanta Dujszebajewa.

Jeśli ktoś wygrywa z tobą dwa razy, to znaczy, że ma dużo lepszą drużynę. Nie mieliśmy argumentów, aby im się przeciwstawić. Zespół z Kielc zasłużył na zwycięstwo - nie ukrywał Sego, który w 2016 roku wraz z Vive triumfował w Lidze Mistrzów. Dodał, że kielczanie w tym roku mają szansę powtórzyć ten sukces.

Vive to dla mnie jedna z najlepszych drużyn na świecie. Życzę im dużo szczęścia w Kolonii, żeby znowu zwyciężyli. Pokazali w dwóch meczach, że są lepsi od nas. Wiedzą jak wygrać Ligę Mistrzów i mam nadzieję, że zrobią to tak, jak zrobiliśmy to razem kilka lat temu - powiedział 36-letni zawodnik drużyny z Montpellier.

Final Four Ligi Mistrzów rozegrany zostanie w dniach 18-19 czerwca w niemieckiej Kolonii.