Mistrzowie Polski po raz drugi w ciągu tygodnia pokonali Montpellier HB, tym razem we własnej hali. Kielczanie nie powtórzyli błędu sprzed roku, kiedy swoją przygodę w Lidze Mistrzów zakończyli już w 1/8 finału. Wówczas najpierw wygrali na wyjeździe z innym francuskim zespołem HBC Nantes 25:24, ale w rewanżu przegrali we własnej hali 31:34 i opadli z rozgrywek. Teraz nie pozostawili złudzeń drużynie trenera Patrice'a Canayera, kto jest lepszy.

Reklama

Wbrew wynikowi, to nie był łatwy mecz. Pamiętaliśmy, co wydarzyło się rok temu. Wiedzieliśmy, że nie możemy dopuścić, żeby to się stało jeszcze raz - przyznał prawoskrzydłowy Vive Arkadiusz Moryto.

Zespół z Kielc losy rywalizacji rozstrzygnął praktycznie w pierwszej połowie. Po 30 minutach polska drużyna prowadziła siedmioma bramkami (15:8) i jej fani zaczęli już fetować sukces.

Andreas Wolff bohaterem spotkania

Reklama

Kiedy gramy we własnej hali, przeważnie tę pierwszą połowę mamy bardzo mocną. Dlatego rywal, który pierwszy raz przyjeżdża do Hali Legionów, nie jest przyzwyczajony do czegoś takiego. To miejsce ma niesamowitą atmosferę i naszym rywalom ciężko się z tym zmierzyć. Byliśmy w dobrej sytuacji po pierwszym meczu. W rewanżu udało się nam dość szybko zbudować przewagę i pozbawiliśmy francuską drużynę złudzeń - podkreślił Gębala. Reprezentant Polski pytany, jaka była recepta na sukces w tym meczu, odparł krótko: Andreas Wolff.

Niemiecki bramkarz Vive rozegrał faktycznie doskonałe spotkanie. W całym meczu obronił 13 piłek i miał 48 proc. skutecznych interwencji. Zagrałem lepiej niż w pierwszym meczu w Montpellier, ale to również zasługa naszej obrony. To co wyprawiali moi koledzy z pola było niesamowite - jak oni walczyli, biegali, jak grali w bloku. Dziękuję im i oczywiście naszemu trenerowi, który świetnie przygotował nas taktycznie - zaznaczył Wolff.

Reklama

Jak na razie ten sezon Ligi Mistrzów to dla kieleckiej drużyny jedno wielkie pasmo sukcesów. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa wygrali grupę B, zdaniem wielu najtrudniejszą w całej historii Ligi Mistrzów. Po drodze pokonali m.in. dwukrotnie hiszpańską Barcelonę i niemiecki Flensburg, w pokonanym polu pozostawiając również Paris Saint-Germain i Telekom Veszprem.

Jeżeli gramy na swoim poziomie, to jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Trener Dujszebajew wpajał nam to od początku przygotowań. Mówił, że to są już te sezony, kiedy będziemy wygrywać. Uwierzyliśmy w jego słowa i to się wszystko sprawdza - podkreślił Moryto.

"Finały są po to, aby je wygrywać"

Kielczanie po wyeliminowaniu ekipy z Montpellier po raz piąty w historii klubu wystąpią w Final Four Ligi Mistrzów, który rozegrany zostanie w niemieckiej Kolonii. Nie chcemy tam pojechać na wycieczkę, chcemy wygrać Ligę Mistrzów. Alberto Entrerrios (trener HBC Nantes - przyp. red.) ponoć mawiał: "finały są po to, aby je wygrywać" - zakończył Tomasz Gębala.

Final Four w Kolonii odbędzie się w dniach 18-19 czerwca. Kielecki zespół wystąpi tam po raz piąty. Wygrał te rozgrywki w 2016 roku. W 2013 i 2015 zajął trzecie, a w 2019 roku czwarte miejsce.