W porównaniu do pierwszego spotkania, które zakończyło się remisem 29:29, w obu zespołach doszło do jednej zmiany. W polskiej drużynie Cazarego Surgiela zastąpił inny lewoskrzydłowy Szymon Wiaderny, a w węgierskiej zabrakło podstawowego obrońcy Telekomu lewego rozgrywającego Patrika Ligetvariego.

Reklama

Wynik meczu otworzył obrotowy gości Andreas Nilsson, który skutecznie wykonał rzut karny. Kielczanie odpowiedzieli bramkami Tomasza Gębali i Dylana Nahi. W pierwszych minutach oba zespoły miały problemy ze skutecznością, świetnie spisywali się bramkarze: Andreas Wolff i Rodrigo Corrales. W ósmej minucie kontrę gospodarzy wykończył Arkadiusz Moryto i polska drużyna prowadziła 3:1. 120 sekund później z linii siedmiu metrów pomylił się Nilsson. Rzut karny dla Barlinka Industrii wykorzystał Moryto, kolejną bramkę dołożył Gębala i podopieczni Tałanta Dujszebajewa wygrywali już 6:2.

W tym momencie zdenerwowany postawą swoich zawodników Momir Ilic poprosił o czas. Polska ekipa agresywnie grała w obronie i rywale mieli ogromne kłopoty z jej sforsowaniem. Z czasem zespół węgierski opanował nerwy i w 20. min zmniejszył stratę do dwóch trafień (7:9, bramka Nedima Remiliego). Trener drużyny z Kielc zdecydował się wtedy na zmianę bramkarzy, Wolffa zastąpił Mateusz Kornecki. Cztery minuty później Kornecki obronił rzut ze skrzydła Gaspera Marguca, a Alex Dujshebaev podwyższył prowadzenie gospodarzy do czterech bramek – 13:9.

Kielczanie w ataku grali pomysłowo i bardzo skutecznie. Na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy starszy syn trenera polskiej drużyny trafił po raz czwarty i gospodarze wygrywali już 15:10. Kilka sekund przed przerwą Vladimira Cuparę (zastąpił w bramce Telekomu Corralesa) pokonał Daniel Dujshebaev i kielecka hala eksplodowała. Ich pupile prowadzili 18:12 i byli 30 minut od niemieckiej Kolonii. Pięć bramek dla zespołu z Kielc zdobył Alex Dujshebaev, a cztery Szymon Sićko. W drużynie gości brylował były zawodnik mistrzów Polski Remili (cztery trafienia).

Początek drugiej odsłony pokazał, że goście nie stracili jeszcze nadziei na awans. Corrales dwa razy skutecznie interweniował, a po bramkach Dragana Pechmalbeca i Kentina Mahe węgierska drużyna przegrywała już tylko 14:18. Kielczanie szybko jednak wrócili do równowagi. Sytuację uspokoiły dwa trafienia Dylana Nahiego. W zespole kieleckim szalał Sićko, który dwa razy rzutami z dystansu pokonał Corralesa i w 41. min ekipa z Kielc prowadziła 22:16.

Reklama

Zawodnicy z Veszprem rzucili na szalę wszystkie swoje siły i umiejętności, aby odwrócić losy spotkania. Ale polska drużyna punktowała rywala niczym wytrawny bokser. W 48. min kontrę kielczan wykończył Miguel Sanchez-Migallon i drużyna Tałanta Dujszebajewa wygrywała już 27:19. Kilkoma świetnymi interwencjami popisał się Kornecki, czym odebrał przeciwnikowi ochotę do walki.

Na dodatek w 58. min podczas rzutu faulowany był Sićko i obrotowy gości Adrian Sipos otrzymał czerwoną kartkę. Tałant Dujszebajew pewny zwycięstwa na ostatnie minuty wpuścił na parkiet trzeciego bramkarza, młodego Nikodema Błażejewskiego i na lewe skrzydło Wiadernego. Polska drużyna już po raz szósty awansowała do Final Four LM. Trofeum zdobyła raz - w 2016 roku.

Turniej Final Four odbędzie się w dniach 17-18 czerwca w Kolonii.

Barlinek Industria Kielce – Telekom Veszprem 31:27 (18:12)
Barlinek Industria Kielce: Andreas Wolff, Mateusz Kornecki, Nikodem Błażejewski – Alex Dujshebaev 6, Szymon Sićko 6, Nicolas Tournet 4, Arkadiusz Moryto 3, Daniel Dujshebaev 3, Dylan Nahi 3, Miguel Sanchez-Migallon 2, Tomasz Gębala 2, Igor Karacic 2, Michał Olejniczak, Szymon Wiaderny, Benoit Kounkoud, Arciom Karalek
Telekom Veszprem: Rodrigo Corrales, Vladimir Cupara – Nedim Remili 7, Kentin Mahe 5, Gasper Marguc 4, Andreas Nilsson 3, Rasmus Lauge Schmidt 3, Manuel Strlek 3, Dragan Pechmalbec 2, Bjarki Elisson, Peter Lukacs, Yehia Elderaa, Zoran Ilic, Mikita Waliupow, Adrian Sipos
Karne minuty: Barlinek Industria – 8, Telekom Veszprem – 12. Czerwona kartka (za faul) – 58. min Adrian Sipos (Telekom)
Sędziowali: Bojan Lah i David Sok (Słowenia)
Widzów: 4 000




Autor: Janusz Majewski