Pierwsza połowa szlagierowo zapowiadającego się meczu w Chorzowie nieco rozczarowała, ale po przerwie kibice oglądali znakomite widowisko. Gdy w 59. minucie niechciany w Wiśle Kraków Andrzej Niedzielan zdobył gola, zanosiło się na niespodziankę. Mistrzowie Polski potrafili jednak się podnieść, głównie za sprawą Piotra Brożka, który godnie zastąpił nieobecnego brata - kontuzjowanego Pawła.

Reklama

Najpierw obrońca Wisły doprowadzili do wyrównania, a w 78. minucie asystował przy golu Marcelo. W końcówce spotkania wynik ustalił Patryk Małecki, zdobywając swojego siódmego gola w sezonie. Dzięki zwycięstwu przewaga Wisły nad drugą w tabeli Legią Warszawa urosła do pięciu punktów.

W drugim niedzielnym meczu Polonia Warszawa zremisowała z Koroną Kielce 1:1, tracąc bramkę w doliczonym czasie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i strzale Hernaniego. Gospodarze, którzy zwłaszcza w pierwszej połowie mieli wyraźną przewagę, prowadzili od 29. minuty po golu Filipa Ivanovskiego.

Dzień wcześniej w czterech spotkaniach padły aż trzy wyniki remisowe. Największą niespodzianką był podział punktów we Wronkach, gdzie faworyzowany Lech Poznań podejmował Piasta Gliwice (1:1).

Reklama

Goście zdobyli gola już w piątej minucie (Sławomir Szary), ale chwilę potem wyrównał strzałem z rzutu wolnego najaktywniejszy w zespole Lecha Sławomir Peszko. W bramce Piasta wystąpił 31-letni Maciej Nalepa, dwukrotny reprezentant kraju, który w sobotę ... zadebiutował w polskiej ekstraklasie. Większość swojej kariery spędził w Karpatach Lwów, a w kraju występował w niższych klasach.

Niespodziewany rezultat padł również w Bełchatowie, gdzie PGE GKS tylko zremisował ze słabo spisującą się ostatnio Polonią Bytom 2:2. Niewiele brakowało, by gospodarze stracili wszystkie punkty. Wyrównującą bramkę zdobyli dopiero w doliczonym czasie gry, po pięknym strzale głową Chorwata Mate Lacicia.

Trwa imponująca seria Cracovii. Podopieczni Oresta Lenczyka wygrali czwarty mecz z rzędu, tym razem 1:0 ze Śląskiem Wrocław. Identycznym wynikiem kończyły się dwa poprzednie spotkania "Pasów".

Reklama

O pechu może mówić z kolei Odra Wodzisław, po raz pierwszy prowadzona przez Marcina Brosza. Zamykający tabelę zespół prowadził z Jagiellonią Białystok już 2:0, ale stracił dwa gole po strzałach Tomasza Frankowskiego z rzutów karnych. Drugiego w ostatniej minucie, gdy Jacek Kowalczyk zagrał ręką w polu karnym. Doświadczony obrońca Odry zobaczył drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. To oznaczało, że wodzisławianie musieli kończyć w dziewiątkę (wcześniej z boiska został usunięty Łukasz Pielorz).

Jagiellonia podtrzymała fatalną serię meczów wyjazdowych. Piłkarze z Białegostoku nie wygrali na boiskach rywali od 1 grudnia 2007 roku.

W jedynym piątkowym meczu dwa punkty straciła Legia Warszawa, która zremisowała 0:0 w Lubinie z zespołem selekcjonera Franciszka Smudy - KGHM Zagłębiem. Po raz kolejny bohaterem stołecznej ekipy okazał się słowacki bramkarz Jan Mucha, który w końcówce meczu popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami.

Mecz Arki Gdynia z Lechią Gdańsk (1:2) rozegrano awansem 25 listopada.

W ośmiu meczach 16. kolejki padło 20 goli. Sędziowie pokazali dwie czerwone kartki (obie piłkarzom Odry) i 31 żółtych. Na trybunach usiadło ok. 36,5 tys. widzów.