W założeniach miały one ułatwić sędziom podejmowanie decyzji na boisku. To oznacza, że przez najbliższe dwa lata FIFA ani nie zastosuje specjalnych, zainstalowanych w piłce czipów, które po przekroczeniu przez nią linii bramkowej wysyłałyby sygnał do sędziego, ani nie wprowadzi powtórek wideo, z których mogliby korzystać arbitrzy w najbardziej kontrowersyjnych sytuacjach. – Pytanie, nad którym debatowała IFAB, dotyczyło nie wprowadzenia do futbolu konkretnych rozwiązań, ale technologii w ogóle. Odpowiedź brzmiała ȁE;nieȁD; i jest ostateczna – powiedział sekretarz generalny FIFA Jerome Valcke. – Chcemy, aby w futbolu pozostał czynnik ludzki.

Reklama

ȁE;Czynnik ludzkiȁD; to de facto również błędne decyzje arbitrów. FIFA, której czterech członków zasiada w IFAB, broni się, twierdząc, że nie przekreśla jeszcze koncepcji, aby zamiast kamer wprowadzić dodatkowych sędziów ustawionych za linią bramkową – co stosuje się już w meczach Ligi Europejskiej. Problem w tym, że w głosowaniu FIFPro (federacja piłkarzy zawodowych) aż 70 proc. kapitanów drużyn przyznało, że dodatkowi arbitrzy nie wpływają na jakość podejmowanych przez sędziego głównego decyzji. A 90 proc. respondentów domaga się wprowadzenia nowych technologii do futbolu.

Decyzja IFAB oburzyła nie tylko piłkarzy oraz trenerów, ale też i firmy, które zainwestowały już setki tysięcy euro w nadz iei, że w przyszłości otrzymają licencje FIFA na czipy w piłce czy specjalny system kamer własnej produkcji. – Frustrujące jest to, że udoskonalaliśmy nasz system przez lata i IFAB nawet nas do tego zachęcała – twierdzi dyrektor marketingu w firmie Cairos, która opatentowała technologię czipów w piłce. – Kazali nam spełnić pewne kryteria i powiedzieli, że jeśli nam się uda, to wprowadzą nowe przepisy.

Równie zdenerwowani są szefowie firmy Hawk-Eye, której technologię powtórek wygenerowanych w czasie meczów ze specjalnych kamer stosuje się w tenisie czy krykiecie. A w pełnym kontrowersji i niewolnym od podejrzeń o ustawianie meczów futbolu – nie. Protesty do FIFA zamierzają słać również niezależni producenci. Na przykład prezes Udinese Giampaolo Pozzo, który na swoim stadionie od wielu lat stosował nowe technologie. Opatentował je w Bari. Następnie uzyskał autoryzację FIFA. – Od tamtej pory FIFA jednak nie chciała słyszeć o nowej technologii. Gdyby była wadliwa, tobym zrozumiał, ale nie jest – powiedział Pozzo.

Reklama