Do tej pory, na niespełna cztery miesiące przed inauguracją turnieju, sprzedano 2,1 spośród 2,9 mln biletów, w tym zaledwie 60 tys. spośród 308 tys. specjalnych pakietów dla kibiców. To oficjalne dane FIFA, potwierdzone we wtorek przez jej sekretarza generalnego Jerome'a Valcke'a. Jeszcze dwa tygodnie temu jego kolega, przedstawiciel FIFA ds. biletów Horst Schmidt, twierdził, że zostało nieco ponad 400 tys. biletów. I przestrzegał kibiców, aby się spieszyli, bo wkrótce może być za późno.

Reklama

Fani jednak, gdy zorientowali się, że agencje i linie podróży windują drastycznie ceny, przestali się spieszyć i wielu z nich w ogóle zrezygnowało. Niemcy zamówili zaledwie jedną trzecią biletów z przysługującej im oficjalnie puli (chociaż ci bogatsi chętnie kupowali droższe wejściówki, pomijając krajową federację). Podobnie zresztą jak Holendrzy. Tylko nieco bardziej rozrzutni są Anglicy. Ale i oni narzekają. Za sam bilet na grupowy mecz Anglii ze Słowenią trzeba zapłacić około 80 funtów. Jednak już za cały pakiet, czyli trzy mecze grupowe – 6 tys. funtów. Nocleg i uliczne atrakcje w cenie.

FIFA za taki stan rzeczy oskarża agencje turystyczne oraz miejscowych hotelarzy, którzy wyszli z założenia, że Europejczyk i tak zapłaci. – Ustanawiają ceny na najwyższym możliwym poziomie, ale muszą sobie zdać sprawę, że w dzisiejszych czasach coś takiego już nie ma racji bytu.

Agencje zapominają, że ludzie muszą najpierw przelecieć tysiące kilometrów, a potem spędzić w RPA więcej niż kilka dni. I na to też potrzebują pieniędzy – powiedział Valcke.

Winne, jego zdaniem, są poniekąd również linie lotnicze, które wciąż oferują zbyt mało połączeń z RPA. Niedawno FIFA negocjowała z niektórymi amerykańskimi liniami, które ostatecznie zmniejszyły ceny przelotu z Nowego Jorku do Johannesburga w obie strony z około 3 tys. do 2 tys. dol. Teraz międzynarodowa federacja zamierza skłonić jakoś europejskich przewoźników do zredukowania cen.

czytaj dalej



Reklama

To i tak nie zahamuje jednak negatywnej tendencji. Valcke przyznał, że FIFA już skorygowała potencjalną liczbę kibiców, którzy odwiedzą RPA. Nie będzie ich 450 tys., jak ostrożnie zakładano, a około 350 tys. Spadnie również liczba VIP-ów w porównaniu do poprzedniego mundialu – a to na nich zarabia się najwięcej. FIFA przyznała, że do tej pory sprzedała zaledwie 50 proc. biletów przeznaczonych dla najbogatszych.

Aby uniknąć kompromitującej sytuacji, w której mogłoby się okazać, że na niektórych meczach będą tysiące wolnych miejsc, działacze już zwiększyli procent najtańszych biletów (czwarta kategoria) przeznaczonych dla miejscowych fanów z 11 do 20. Ich cena jest raczej niewielka jak na europejskie i mundialowe standardy – niespełna 20 dol.

FIFA nie zaprzecza, że wpływ na słabą sprzedaż biletów miały nie tylko wysokie marże agencji, linii lotniczych i hoteli, ale również obawa o bezpieczeństwo. W RPA dochodzi średnio do 50 morderstw dziennie.

Dziennikarze BBC przed odlotem na mundial przejdą trening przystosowawczy we „wrogim środowisku”, jaki zazwyczaj przechodzą korespondenci wyjeżdżający do miejsc, gdzie toczy się wojna. A w poradniku, jaki australijskie ministerstwo spraw zagranicznych i handlu stworzyło dla wszystkich kibiców planujących wyjazd na mundial, czytamy:

„Ponieważ w RPA jest wysoki wskaźnik ciężkich przestępstw, cały czas staraj się zachować ostrożność i dbaj o swoje bezpieczeństwo. Bądź jednocześnie świadomy, że miejscowe prawo w niektórych kwestiach może wydawać się surowe jak na australijskie standardy”.

Z drugiej strony na nieco powierzchowne, powtarzane często hasło „nie jedźcie do RPA, bo tam jest drogo i niebezpiecznie” oburza się Sepp Blatter, mocno krytykowany przez wiele znanych postaci europejskiego futbolu za wybór afrykańskiego kraju. – Każdego roku 11 milionów turystów przyjeżdża do RPA i nikt jakoś nie podnosi głosu, że nie powinni tam jechać – mówi prezydent FIFA. – Ta krytyka może być rodzajem uprzedzenia wobec Afryki. Mam wrażenie, że tak zwany Stary Świat wciąż sobie myśli: „dlaczego, do cholery, to właśnie Afryka organizuje mundial?”.

czytaj dalej



Blatter broni swojego pomysłu, ale jego księgowi podzielają zdanie Uli Hoenessa, Franza Beckenbauera i innych. Na mundialu w Niemczech FIFA zarobiła 560 mln dol. Na mistrzostwach w RPA może nawet nie wyjść na zero, a najprawdopodobniej kilka milionów straci. – Otrzymaliśmy lekcję.

Za cztery lata wiele rzeczy zorganizujemy inaczej, między innymi będziemy sprzedawać bilety bezpośrednio fanom, być może nawet stworzymy specjalne punkty do sprzedaży wejściówek na całym świecie – mówi Valcke.

W całej tej sprawie gdzieś umyka jedna istotna kwestia. Kilka lat temu FIFA podpisała umowę z firmą Match, która zajmuje się w imieniu międzynarodowej federacji tzw. ticketingiem. Żaden z działaczy nie wspomniał, że Match pobiera nawet 30 proc. prowizji od każdego sprzedanego biletu agencjom turystycznym. Nic dziwnego. Jednym z właścicieli Match jest firma Infront Sports & Media, którego szefem jest Philippe Blatter. Zbieżność nazwisk nieprzypadkowa.