Polonia po falstarcie w rundzie wiosennej ma jeden cel - awansować do europejskich pucharów. Najłatwiej będzie go zrealizować przez Puchar Polski. W ćwierćfinale warszawianie zagrają z Cracovią, która na pewno bardziej niż na tych rozgrywkach skupiać się musi na utrzymaniu w lidze. Przy szczęśliwym zbiegu okoliczności awans do europejskich rozgrywek może umożliwić awansowanie do finału.

Reklama

"Nie jest powiedziane wcale, że nie mamy jeszcze szans na mistrzostwo" - mówi nowy trener Kaczmarek, próbując zachować amerykański, jakże charakterystyczny dla Wojciechowskiego, urzędowy optymizm. "Strata do Lecha wynosi w tej chwili siedem punktów, ale będą jeszcze niespodzianki. Wystarczy spojrzeć na poprzednią kolejkę, kiedy cała czołówka potraciła punkty. Jeszcze nic straconego".

>>>Polonia Warszawa już wyrzuciła trenera

Wojciechowskiego jednak nie zadowoli suchy wynik. Podczas swego 15-letniego pobytu w USA nauczył się, że wydarzenie sportowe jest tylko pretekstem do czegoś więcej. Stadion przy ulicy Konwiktorskiej ma być według właściciela Polonii miejscem spotkań warszawskiej śmietanki towarzyskiej. Niedawno opowiadał on o tym DZIENNIKOWI. "Piłkarze grają dla widowni, a na trybunach siedzą moi przyjaciele. Przekonałem ich, żeby przyszli na stadion, żeby poświęcili swój czas po to, by zobaczyli dobre widowisko, a nie kilku kopaczy".

Chociaż loży VIP-ów na stadionie przy ulicy Konwiktorskiej w dalszym ciągu bliżej do poziomu B-klasy niż do amerykańskich suite’ów, to zapełnia się ona wieloma znanymi postaciami. Stałym gościem na Polonii jest były premier Józef Oleksy, choć on akurat jest zatrudniony w JW Construction, więc jego obecność może być niejako obowiązkowa. Widać jednak i innych polityków, jak chociażby Janusza Szmajdzińskiego czy Jana Krzysztofa Bieleckiego. Obok ludzi ze świata polityki na trybunach zasiadają także aktorzy, muzycy i pisarze. "A powiem panu, że gdyby władze Warszawy nie traktowały Polonii tak po macoszemu, już dziś na stadionie byłoby show, a mecz stałby się tylko pretekstem" - mówi konfidencjonalnym tonem premier Oleksy, nawiązując do tego, że ratusz przyznał fundusze na budowę nowego obiektu Legii, a dalsza renowacja stadionu Polonii na razie utknęła w miejscu. Podwyższony został za to czynsz.

Wojciechowski wie jednak doskonale, że takie mecze, jak ostatni z ŁKS (porażka 1:3 przy beznadziejnej postawie gospodarzy), nie przyciągną na trybuny jego prominentnych znajomych. Kto wie, czy najważniejszym - obok wspomnianego awansu do europejskich rozgrywek - zadaniem trenera Kaczmarka nie będzie właśnie zmiana stylu Polonii na efektowny i widowiskowy. "Jest takie powiedzenie, że gra w piki daje wyniki. Ja w zespole widzę kilka atutów pikowych" - obrazowo mówi były asystent selekcjonera Leo Beenhakkera. "Jestem tu już od paru miesięcy i naprawdę wiem, jakie są oczekiwania. Wydaje mi się, że uda nam się połączyć grę efektowną ze skutecznością. Mam jakiś swój pomysł na grę Polonii i wydaje mi się, że będę to umiał przenieść na boisko. Jaka jest moja ulubiona drużyna? Reprezentacja Polski z kilku meczów eliminacyjnych Euro 2008. Ze spotkania przeciwko Portugalii, Serbii czy Belgii".

>>>Świerczewski: Wojciechowski jest oszustem

Reklama

Jak jednak ćwierkają muranowskie wróble, Wojciechowski bardzo lubi wtrącać się do pracy swoich trenerów. Sam zresztą bez cienia zażenowania przyznaje się do wizyty w szatni piłkarzy podczas przerwy w trakcie spotkania z Cracovią. "Mam do tego prawo. To ja płacę za szatnię, podobnie jak za inne pomieszczenia" - argumentował właściciel.

Personalnym doradcą Wojciechowskiego jest Holender Anthony Bruins Slot. Jednym z zarzutów prezesa wobec właśnie zwolnionego trenera Jacka Zielińskiego był ten, że szkoleniowiec za mało korzystał z „rad” Holendra. Kaczmarek więc sam uprzedza pytanie. "Mam zamiar korzystać z wiedzy pana Slota, a także Libicha i Grembockiego. Wyznaję zasadę: >watch and listen<, a później podejmuj decyzję" - mówi Kaczmarek i od razu widać, że już odbył kilka spotkań z zafascynowanym Ameryką Wojciechowskim.

Możliwe więc, że niedługo na Konwiktorskiej obowiązkowym przywitaniem będzie amerykańskie: "How are you?", a odpowiedzią, niezależnie od wszelkich okoliczności: "Very good, thank you”.