System 6+5 ma obowiązywać przynajmniej do Euro 2012. PZPN chce, żeby nasi młodzi piłkarze grali jak najwięcej, co da nam większe szanse na odniesienie sportowego sukcesu na naszych mistrzostwach Europy. Lato nie ukrywa, że w swoim pomyśle wykorzystał doświadczenia Niemiec sprzed mistrzostw świata w 2006 r.
"Oczywiście nie możemy wprowadzić formalnego obowiązku wystawiania tylko pięciu graczy zagranicznych" - powiedział „Dziennikowi” Lato. "Takie działanie byłoby wbrew przepisom Unii Europejskiej. Chcemy jednak spotkać się z prezesami naszych klubów i ustalić taką formułę nieoficjalnie. Tak samo zrobili Niemcy przed swoimi mistrzostwami świata. Doszło do spotkania prezesów klubów Bundesligi z władzami DFB (niemiecka federacja piłkarska - przyp. red.) i przez dwa lata przed mistrzostwami w meczach ligowych grało wielu młodych piłkarzy niemieckich. To zaowocowało potem medalem na mundialu. Dobrze byłoby powtórzyć to w Polsce" - rozmarzył się prezes PZPN.
Pomysł w Niemczech rzeczywiście sprawdził się znakomicie. Juergen Klinsmann w 2004 r. apelował do klubów, żeby pomogły mu stworzyć reprezentację. To głównie dzięki nieformalnej umowie, o dawaniu szansy młodzieży, błyskawicznie rozwinął się talent kilku młodych niemieckich zawodników. Lukas Podolski, Marcell Jansen, Philipp Lahm, Per Mertesacker, Bastian Schweinsteiger, David Odonkor czy Mike Hanke w 2006 r. mieli niewiele ponad 20 lat i duże doświadczenie ligowe. Młody zespół niemiecki był jedną z rewelacji mistrzostw. Przekonali się o tym także piłkarze reprezentacji Polski Pawła Janasa. Franz Beckenbauer był wówczas gorącym zwolennikiem oficjalnego wprowadzenia 6+5. Nie podobało mu się np., że HSV zamiast Niemców grają zawodnicy „od Namibii do Peru”. Chciał zainteresować tym problemem Unię Europejską. Poparcie w FIFA i UEFA znalazł błyskawicznie.
Szef FIFA Sepp Blatter cały czas zastanawia się poważnie nad wprowadzeniem formuły 6+5 w całej światowej piłce. Wywołuje to jednak wielkie protesty piłkarzy. "Blatter chce cofnąć całą dyscyplinę o 15 lat wstecz" - denerwował się Jean-Marc Bosman, człowiek, który w 1995 r. zrewolucjonizował system transferowy i wywalczył zniesienie wszelkich ograniczeń w zatrudnianiu zawodników z zagranicy. Teraz Bosman angażuje się w walkę przeciwko 6+5. "W takiej Anglii sprawiłoby to klubom gigantyczne problemy, bo angielscy piłkarze są dużo drożsi niż obcokrajowcy. Z drugiej strony biedniejsze kluby z kontynentu żyją ze sprzedaży piłkarzy do bogatszych lig. Wszelkie ograniczenia znowu zablokują rynek transferowy" - dowodził Bosman.
W tym, co mówi, jest dużo racji, ale w Polsce wprowadzenie 6+5 przyniosłoby same korzyści. W naszej ekstraklasie występuje wielu pośledniej klasy obcokrajowców, którzy blokują miejsce w składzie naszej młodzieży. Najbardziej jaskrawym przykładem dyskryminowania Polaków była oczywiście „brazylijska” Pogoń Szczecin. Co ten eksperyment dał naszej lidze - nic. Eksperyment Laty z 6+5 może dać bardzo wiele.
"Podpisuję się obiema rękami pod tym pomysłem" - powiedział „Dziennikowi” właściciel Polonii Warszawa Józef Wojciechowski. "Podobało mi się tak, jak było 20 lat temu w Anglii, kiedy mogło grać tylko dwóch zagranicznych piłkarzy. U nas w Polonii gra dwóch obcokrajowców i wystarczy. Nie można popadać w przesadę. Nie może być tak, że reprezentanci Polski siedzą na ławkach rezerwowych, a grają obcokrajowcy. Uważam, że pomysł pana Laty jest bardzo dobry" - dodał szef J.W. Construction.