Do zgłoszonych wcześniej kandydatur - Ryszarda Czarneckiego, Grzegorza Laty i Romana Koseckiego dochodzi jeszcze jedna - posła Samoobrony, byłego selekcjonera, Janusza Wójcika. Podczas gdy inni pretendenci do fotela prezesa PZPN swoją aktywność ograniczyli do prasowych wywiadów, Wójcik po cichu ruszył w teren. Wiadomo, że prezesem zostanie ten, kto przekona do siebie okręgowych działaczy. Poseł Samoobrony odbył dziesiątki spotkań.

Reklama

Jak się dowiedział DZIENNIK, ich efektem jest poparcie Wójcika przez działaczy z Podlasia, Łodzi, Małopolski i Pomorza. Stara się także, aby jego kandydaturę "pobłogosławili" - Zbigniew Boniek i Henryk Kasperczak. Już w tej chwili jest natomiast pewny, że najwyższe władze "Samoobrony" poprą jego, a nie Czarneckiego. Europoseł podpadł Andrzejowi Lepperowi, bo zapowiedział, że po wyborach schowa legitymację partyjną do szafy.

Wójcik, szef sejmowej komisji sportu, nie ma takiego zamiaru. "Pamiętam dzięki komu znalazłem się w parlamencie" - mówi Wójcik. "Sprawdziłem wszystko, żeby być prezesem, nie muszę rezygnować z poselskiego mandatu. Siedziby PZPN i sejmu są blisko siebie. Mieszkam w Warszawie i nie widzę problemu w połączeniu tych dwóch funkcji" - mówi Wójcik, ale szybko dodaje: "Polska piłka, to nie tylko Warszawa. U nas tak zwany teren liczy się od zawsze. Do zjazdu wyborczego jest jeszcze trochę czasu i chcę go spokojnie wykorzystać. W przeciwieństwie do niektórych kandydatów, ja nie potrzebuję reklamy, bo z piłką jestem związany od ponad 20 lat. Chcę zdobyć mandat na zjazd, potem zostanę zgłoszony z sali jako kandydat na prezesa i dopiero wtedy wyrażę chęć objęcia tego stanowiska. Społecznie. Nie mam zamiaru pracować etatowo i pobierać za pracę w PZPN wynagrodzenia" - zdradza Wójcik.

Były trener olimpijskiej reprezentacji Polski już namówił do współpracy swojego najlepszego piłkarza, króla strzelców igrzysk w Barcelonie - Andrzeja Juskowiaka. Miałby on zostać pierwszym wiceprezesem PZPN i swoją twarzą firmować odnowę. "Rzeczywiście jestem zainteresowany współpracą z posłem Wójcikiem" - mówi Juskowiak. "20 maja wygasa mój kontrakt z Erzgebirge Aue. Następnego dnia kończę piłkarską karierę i wracam do Polski. Wiem, co się dzieje w naszej piłce. Niemcy strasznie nagłaśniają tę sprawę.

Reklama

O aresztowaniach sędziów "Bild" pisze na pierwszej stronie - a przecież wiadomościom sportowym nie jest tam się łatwo dostać. Najważniejsze dla PZPN jest teraz odzyskanie społecznego zaufania. Dlatego związek potrzebuje nowych ludzi, o nieskazitelnej opinii. Chciałbym, aby w Polsce firmy inwestujące w piłkę mogły liczyć na ulgi podatkowe, jak to ma miejsce w innych krajach. Chcę także opracować centralny system szkolenia młodzieży. Uważam również, że należy ściśle współpracować z prokuraturą w sprawie korupcji. Ludzie w nią zamieszani muszą mieć dożywotni zakaz działania w futbolu" - relacjonuje swoje wizje Juskowiak.

Za piłkę młodzieżową w PZPN prezesa Janusza Wójcika miałby odpowiadać Tomasz Wałdoch. Piotr Świerczewski wyraził chęć bycia trenerem lub działaczem. Marek Koźmiński zająłby się marketingiem. Po niedzielnym meczu przyszły wiceprezes Juskowiak ma przylecieć do Polski na spotkanie z Wójcikiem. Być może obaj zwołają konferencję prasową. "W polskiej piłce powinni działać byli piłkarze, których w obecnym związku prawie nie ma. Młodzi, głodni sukcesów, ze świeżym spojrzeniem na piłkę. Trzeba wykorzystać ich doświadczenie i zapał" - mówi Wójcik.